środa, 1 lutego 2017

Od Leo CD Charlie

Zawsze brat porównywał moje chrapanie do niedźwiedzia, ale nie spodziewałem się, że ktoś porówna je do traktora, aż do dzisiaj. Była noc a my leżąc na podłodze śmiejemy się jak porypani.
Stwierdziliśmy wzajemnie, że jesteśmy stuknięci. W sumie kto normalny o trzeciej w nocy śmieje się z chrapania ?
Dziewczyna podniosła się do siadu i skrzyżowała nogi.
Ja również się podniosłem po czym chwyciłem dziewczynę w talii i oparłem brodę o jej ramię.
Ona lekko się wzdrygła.
- Do spania skrzacie - powiedziałem jej cicho do ucha prawie zasypiając na jej ramieniu.
Wstałem z podłogi i usiadłem na łóżku dziewczyny. Przetarłem twarz dłońmi i zapytałem siedzącej na panelach księżniczki:
- Wstaniesz czy mam ci pomóc ?
- Yhym... - wymruczała praktycznie śpiąc na siedząco.
Pax mnie zabije jak w końcu zerwe te szwy ale trudno.
Wziąłem dziewczynę na ręce i położyłem na miękkim materacu łóżka.
- Leo... - usłyszałem jej cichy głos.
- Słucham.
- Dobranoc - cicho się zaśmiała.
- Dobranoc - odpowiedziałem jej i położyłem się na kanapie.

***

Obudziłem się wcześniej niż dziewczyna, ale to pewnie przez mój zegar biologiczny.
Usiadłem na kanapie i popatrzyłem na śpiącą istotkę.
Nie chciałem jej budzić więc zabrałem Sanczesa do kieszeni bluzy i poszedłem do siebie.
Wyciągnąłem czarne jeansy, granatową koszulkę i czerwonego kangura z liczbą 69 na plecach. Do tego wyciągnąłem najzwyklejsze czarne trampki.
Ruszyłem z ciuchami do łazienki. Wziąłem chłodny prysznic. Jak dobrze...
Gdy skończyłem. Stanąłem przed lustrem.
Przejechałem dłonią po brodzie.
Czas ogolić ten koper. Na tę myśl się uśmiechnąłem.
Włączyłem maszynkę i zgoliłem zarost.
Czuję się jak nowonarodzony !
Gdy byłem już ogarnięty wyszedłem z pokoju na śniadanie.
Stu procentowo nawet bym mógł rękę sobie uciąć, że Charlie jeszcze śpi.
Na stołówce żadnej żywej duszy.
Leo dlaczego ty tak wcześnie przychodzisz ?
Wywróciłem oczami i zjadłem na szybko kanapkę, a następnie zrobiłem śniadanie śpiochowi. Pewnie i tak nie za bardzo będzie chciała wyjśc na śniadanie i pokazać fioletowy lewy bok wszystkim z akademii.
Zabierając tacę ruszyłem w stronę jej pokoju.
Otworzyłem drzwi łokciem i wszedłem do środka.
Dziewczyna siedziała na łóżku i nad czymś się zastanawiała.
- Nie myśl tyle bo zgłupiejesz - zaśmiałem się i po chwili dodałem. - Śniadanie podano.
Usiadłem obok niej. Charlie popatrzyła na mnie pytająco.
- Chce być tylko miły - wyszczerzyłem się - A tak poza tym, dzisiaj jak już, to możemy porobić coś dopiero po obiedzie.
- Jakieś plany ? - zapytała.
- Siłownia. Muszę się za siebie ponownie zabrać, bo trace wszystko - zaśmiałem się.
- Nie widać - uśmiechnęła się.
- Widać, widać, dobra życzę smacznego, ja uciekam.
Pokiwałem jej w drzwiach i po chwili za nimi zniknąłem.
Ruszyłem od razu na siłownie.
Przynajmniej ciężary. Muszę coś porobić, bo zeświruję.
Minęło dwadzieścia minut pod sztangą.
Kolejne dwadzieścia na hantlach i końcówkę spędziłem na drążku, bez koszulki.
Czy ja nadal umiem utrzymać cały ciężar na rękach ? Rozbujałem się i zmusiłem mięśnie do pracy. Stałem jak świeca na głupim drążku. Fakt, był taki, że ręce mi się trzęsły.
~ Masz towarzystwo atleto - usłyszałem śmiejący sję głos w mojej głowie. To Sanczes.
Uniosłem wzrok w stronę drzwi.
Stała w nich znana gęba. Należała do Charlie. Opierała się o futrynę i miała skrzyżowane ręce na piersi.
Rozpędziłem ciało i przez salto wylądowałem przed dziewczyną.
- Coś się stało ? - zapytałem wycierając dłonie w ręcznik.
- Przyszłam po prostu popatrzeć co tutaj się dzieje.
- To co widać, nuda - oparłem się po przeciwnej stronie.
- Niepotrzebnie sobie przerywałeś - lekko się uśmiechnęła.
- Czyżby ? - moje kąciki ust uniosły się.
- Nie przeszkadzam ci już, do później - rzekła dając kroka w tył.
Zrobiła największy bład w swoim życiu.
Draven leżał za nią a ona padła jak długa.
- Draven... - syknęła.
Chciałem ją podnieś ale głupie nawyki wychodzą na zewnątrz.
Stanąłem na rękach i chciałem przejść za leżącą dziewczynę lecz chyba oszalałem.
Nogi, biodra, talia, szyja, szczęka ominąłem te rzeczy ale zatrzymałem się na jej ustach.
Mimowolnie ugiołem ręce w łokciach i ją pocałowałem.

Szybko to do mnie dotarło więc stanąłem za nią i podniosłem ją z podłogi.
- Charlie, ja...
~ Brawo idioto.
- Przepraszam, ale muszę iść - powiedziałem i zabierając Sanczesa ruszyłem w stronę biblioteki.
Dlaczego tam ? To jedyne miejsce gdzie mogę usiąść pomiędzy regałami i się wyciszyć...
Teraz Leo za pewne wszystko zjebałeś...

< Charlie ? > Zabij mnie ;-;

2 komentarze:

Popularne posty