wtorek, 7 lutego 2017

Od Ari CD Dylla

- Co mam zrobić? Nie rzucę ci się do nóg. Nie będę błagał, bo nie rozumiem... nawet nie wiem, czy chcę - przysunął się bliżej, pochylił nade mną - Co ja ci mogę dać? Ból, krzyk, przemoc. Tylko tyle potrafię.
- A co ja mogę ci dać? Strach, ciągłe zamykanie się w sobie i izolację?
Milczał.
- Mówisz, że nie wiesz, czy chcesz...jeśli chociaż przez chwilę się zastanawiałeś, czy mnie kochasz, to oznacza...że tak naprawdę nigdy mnie nie kochałeś. Jeśli mam ci coś udowadniać, to nie zamierzam. Bo nie na tym polega miłość. Wiem, że oboje się na tym nie znamy, ale to ja tu jestem molem książkowym - zaśmiałam się
- Tak - prychnął z nutką wesołości w głosie.
Podniosłam głowę, napotykając jego spojrzenie. Był tak inny od Leo. Teraz nastąpiła zamiana ról. To ja jestem Leo, z nadzieją w oczach...ciekawe, czy w moich widział tą obojętność, którą dostrzegam błękitnych przede mną?
Wiem na pewno, że zmuszając go do kochania mnie osiągnę odwrotny skutek od zamierzonego. Nikogo nie można zmusić do miłości.
- Znasz mnie. Robię głupie rzeczy, a potem muszę przepraszać. - uśmiechnęłam się
Spojrzał na mnie z pytaniem w oczach, przez chwilę zagapiłam się w niemal białe plamki w tęczówkach.
- Ari?
Otrząsnęłam się na dźwięk własnego imienia, odrzucając myśl o pocałowaniu go tu i teraz.
Kosmyk włosów wypadł mi zza ucha, Dyll odruchowo go poprawił, przejeżdżając kciukiem po moim policzku. Zadrżałam na całym ciele.
- Nie chcę po prostu, żebyśmy się kłócili z powodu tego, że błędnie zinterpretowałeś swoje uczucia. Rozpaliłeś we mnie nieznane dotąd uczucie i nie radzę sobie z nim, tak samo jak ty. Odpuśćmy, niech będzie jak dawniej. Potrzebuję cię, Dyll. Potrzebuję mojego starszego braciszka. - uśmiechnęłam się do niego ciepło, hamując łzy
Złapałam go za dłonie, czując dosłownie fizyczny ból w sercu. Pogładziłam zabandażowane palce, unosząc je do swojego policzka i wtulając się w nie. Rozpaczliwie pragnęłam, żeby ta chwila trwała jak najdłużej, ale czułam się pomału jak intruz.
- Idź do niej, to ją kochasz. To ja jestem twoją siostrą - wstałam, puszczając go
Dylan jednak jedynie pusto patrzył w podłogę.
Cholera, tak źle czuję się okłamując go, że przyjmuję jego odrzucenie jak dobra kumpela. W życiu nie przeżyłam niczego boleśniejszego...dlaczego to więc tak po mnie spłynęło?
Świadomość, że będzie szczęśliwy. Z kimś innym, ale szczęśliwy. Chyba właśnie pojęłam definicję miłości...szczęście tej drugiej osoby ponad twoje.
Nigdy nie zdradzam się ze swoimi uczuciami. Dzisiaj to zrobiłam i pożałowałam. Nigdy więcej.
Z resztą...nie pokocham nikogo innego tak mocno.
Wyszłam, zostawiając go ze swoimi myślami.


[Dyll?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty