Wstałam, wzięłam czystą sportową bieliznę, legginsy oraz bluzę i weszłam do łazienki. Po prysznicu, ubraniu się oraz związaniu włosów w kucyk. Wzięłam swoją małą przytulankę i wyszłam z pokoju, zamykając go. Było o,koło 6 rano. Zeszłym jeszcze na chwilę do kuchni żeby coś przekąsić i wyszłam na świeże, zimowe powietrze. Biegałam przez znany mi lasek, ale zauważyłam dziwnaą zielona czuprynę. Stanęłam i patrzyłam na niego. Czyżby to Joker? Co on tu robi? To ten przestępca, ale zaraz on się na mnie gapi? No przecież Day jak ty się na niego gapisz jak głupia...
Podeszłam do niego powoli, przeleciałam go od stóp do głowy i przejrzałam się jego Daemonowi.
- I co się tak patrzysz? - Zapytał.
- A nie wolno? - Zapytałam, uśmiechając się do niego.
Ten się zaśmiał jak typowy psychopata.
- Potrafisz się tylko śmiać, Panie Joker. - To nie było pytanie
- Nie tylko to potrafię. - Oho zapowiada się ciekawie.
Podeszłam o krok bliżej, patrząc wciąż w jego oczy. Jakoś mnie nie przerażał tylko bawił?
- To co potrafisz? - Odpięłam lekko bluzę i czekałam, aż mi odpowie jegomość...
Joker?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz