- Bo..ten..no.. Ymm, nie wiem jak mam to powiedzieć.. - Rany boskie jak to mi idzie z trudem, może uciekne i najlepiej więcej z pokoju nie będę wychodzić. Tak Day świetne posunięcie uhhh... - Ja..mi jest ciężko z kimkolwiek złapać kontakt, a tym bardziej porozmawiać tak żeby nie powiedzieć za dużo... Ale i tak to nikogo nie obchodzi, chcą tylko przysługi... Ja i tak zbyt czasu nie mam... - Zanim się spostrzegłam podeszła do nas Pani Margaret. Wiedziałam co mnie już czeka, ale przecież nic nie powiedziałam...
- Danaya, czas na badania. Leo. - Odeszła kawałek.
- Przepraszam Leo, dlatego nie poznam nikogo znaczy poznałam ciebie ale, muszę już iść. - Wstałam bez emocji i pokierowałam się w stronę Pani Margaret. Lecz Leo mnie złapał za nadgarstek, i wtedy przypomniało mi się...
Byłam w opuszczonym domu, było tam parę facetów, chciałam uciec i wtedy się zaczęło...
- Proszę puść, proszę zostaw mnie. Dajcie mi spokój - mówiłam. Czemu ja...
- Głupia dziwka, nigdy cie nie zostawimy jesteś nasza, za wszelką cenę jesteś nasza, twoi rodzice cie sprzedali i teraz należysz do nas. - Szepnął mi do ucha, trzymając moje nadgarstki, a drugi wsuwał mi ręce pod koszulkę....
Ostatni raz zerknełam na Panią Margaret i Leo, oni coś mówiłi... Nagle ciemność.
***
Otworzyłam oczy, ale natychmiast je zamknęłam po czym jeszcze raz otworzyłam przyzwyczajając się do jasnego światła, ściany były jasne łóżka... Czyżby szpital? Zaraz co zdarzyło się, a no już pamiętam. Odłaczyłam wszystkie urządzenia że swojego ciała, ubrałam się i po cichu wyszłam z sali. Znałam bardzo dobrze drogę nieraz tu byłam.
Gdy byłam już na zewnątrz, nie chciałam wracać do pokoju, bo tam by mnie znaleźli. Pobiegłam do bardzo znanego mi miejsca, które było niedaleko muru, takie nieduże wzgórze. Usiadłam tam i zamyśliłam się...
Ale jak się znalazłam w tamtym miejscu? Czemu akurat teraz?
Leo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz