sobota, 4 lutego 2017

Od Ariany CD Dylana

Pogłaskałam go po policzku, jadąc dłonią wyżej, aż do całkowicie poczochranych przez wiatr ciemnych włosów.
- Ja bym dyskutowała, czy jesteś brunetem - zaczęłam się z nim droczyć
- A dlaczego to? - powiedział, podpierając twarz na dłoni.
- No wiesz, ja tu widzę brązowe przebłyski... - bawiłam się jego włosami,  zawijając i głaskając jedwabne kosmyki.
Widocznie sprawiało mu to przyjemność, ponieważ przymknął oczy, a tymczasem ja wysunęłam się z jego objęć i wstałam.
- Gdzie idziesz? - zapytał zdezorientowany
- Nie chcę, żeby sukienka się pogniotła - uśmiechnęłam się, zdjęłam jednym ruchem zakolanówki, odwróciłam i złapałam za suwak.
Czy on nadal podejrzewa mnie o to, że ucieknę?
Nie zdążyłam nawet przymierzyć się do pociągnięcia, kiedy poczułam ciepłe dłonie na swoich, które delikatnie je odciągnęły.
- Pomogę - wymruczał mi do ucha, a pode mną nogi się ugięły.
Czy on ma chociaż odrobinę pojęcia, jak na mnie działa? Pewnego dnia, kiedy zwyczajnie przytuli mnie od tyłu, zejdę na zawał. Ale jakże to piękna byłaby śmierć.
Powoli odsunął w dół suwak mojej granatowej sukienki, ktora następnie swobodnie opadła mi do kostek.
- Myślę, że w tych rajstopach będzie ci niewygodnie - powiedział takim tonem, jakby informował mnie o pogodzie.
Wydawało mi się, że cała drżę, kiedy położył ręce na mojej talii i zjechał aż do ściągacza na biodrach. Wsunął palce po obu stronach i ściągnął mi kremowe rajstopy, podniosłam nogę by mu pomóc. Stałam przed nim w samej bieliźnie, pierwszy raz...chwile na basenie się nie liczą. Czułam, jak cała rumienię się na twarzy. Mimo, że byłam wcześniej z Aaronem i dochodziło do czegoś więcej niż tylko pocałunków, to zawsze robiliśmy to w ciemności. Nikt nigdy nie patrzył na mnie tak łakomym wzrokiem, jak Dylan teraz. Zaplotłam ręce na brzuchu, pochylając się lekko do przodu.
- Nie masz się czego wstydzić, Bellissima. Jesteś najpiękniejszą kobietą na ziemi.
Uśmiechnęłam się lekko na jego słowa, ale wzrok nadal miałam wbity w podłogę i kiedy chciał mnie przyciągnąć do siebie, odsunęłam się.
Widząc moje zawstydzenie, ściągnął swoją bluzkę i założył mi ją przez głowę.
- Dziękuję - przytuliłam się do jego nagiego torsu - I przepraszam, że jestem taka...zimna
- Tu się akurat zgodzę - zaśmiał się - Twoje rączki to Syberia.
Nagle poczułam w sobie przypływ odwagi, który szybko wykorzystałam popychając Dylla na łóżko. Wydał z siebie jęk zaskoczenia. Siadłam na nim okrakiem i położyłam dłonie na umięśnionym brzuchu. Był tak cholernie seksowny, że nie byłam w stanie długo się opierać i pocałowałam go namiętnie. Nie musiałam długo czekać na jego ciepłe dłonie na moich plecach, które już odszukały zapięcie stanika.
W tym samym momencie Daeron wypadł z głośnym szczeknięciem z łazienki. Odskoczyłam od mężczyzny moich snów, bardzo, jak na mnie, zirytowana. Dog niemiecki rozpaczliwie drapał w drzwi, aż w końcu trafił w klamkę i wybiegł na korytarz. Nie widząc za bardzo innego wyjścia, pognałam za nim. Nie musiałam jednak zbytnio się oddalać, ponieważ tuż kilka pokoi dalej, przy schodach, stał Leo. Na jego ramieniu nie siedział jak zwykle mały fenek, bo trzymał w ramionach srebrnowłosą dziewczynę, z którą widziałam go wcześniej. Na moich oczach postawił ją i przyparł do ściany, całując. Odżyły we mnie wspomnienia. Gdy się od siebie oderwali, Leo spojrzał na mnie z wyrazem triumfu. Triumfu? Czy tym w jego oczach jestem? Potworem bez uczuć? Przecież odrzucałam go parę razy, tłumaczyłam, że nie potrafię kochać...przeczuwałam, że go zranię. Z Dyllem może być tak samo, ale...jego potrzebowałam jak powietrza. Jego dotyku...od którego tak uciekam. Boję się tego, a jednocześnie pragnę...czy to nie jest popaprane? Tak bardzo potrzebuję ciepła, a wiecznie od niego uciekam.
Daeron podszedł do Sanczesa,
Spróbowałam myślami nakazać mu zawrócić, ale był w tej chwili jak oddzielna, samodzielna istota.
Nasze daemony wpatrywał się w siebie tak samo, jak ja i Leo. Moje serce w tamtym momencie rozpadło się na milion na kawałków. I to nie dlatego, że sobie kogoś znalazł...tylko z tego powodu, że wykorzystuje ją jako kara dla mnie. Jakby specjalnie chciał mi zadać ostateczny cios.
Czym sobie na to zasłużyłam? Gdzie jest mój Leoś? Widzę tylko mściwego potwora.
Nawet się nie zorientowałam, kiedy po moim policzku spłynęła łza. Odwróciłam się i pobiegłam do Dylana, na szczęście moja Mroczna Materia podążyła za mną.
Trzasnęłam drzwiami i oparłam się o nie plecami, łykając łzy.
- Co się stało? - zapytał słodki głos z głębi pokoju.
Ja jednak nie chciałam teraz słuchać słów "będzie dobrze", bo co mi po tym?
- Ari? - podszedł do mnie i złapał mnie za łokieć.
- Zostaw mnie - syknęłam i przesunęłam się po podłodze jak ranne zwierzę, uciekając od niego.
Jego wyraz twarzy nieco się zmienił.
- On wie o nas. I teraz całował się z nią na moich oczach, żeby mnie ukarać - powiedziałam w końcu, urywając wypowiedź pociągnięciami nosa.
- Obchodzi cię to? - zapytał nieobecnym tonem.
- Oczywiście! - wybuchnęłam nagle, uwalniając całą drzemiącą we mnie złość. - Myślisz, że tak po prostu po tygodniu przestanie mi na nim zależeć? To tak nie działa, Morgenstern.
Nie mam włącznika, którym wyłączę swoje emocje do Leo. To wymaga, do cholery, czasu. Mówiłam mu, że to dzieje się za szybko...

[Dylan?:3 Trochę długie hihi]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty