wtorek, 14 lutego 2017

Od Selene CD Leo

 Uro pełzał nerwowo po pomieszczeniu. Czułam promieniujący od niego niepokój. Coś było nie tak. Poczułam delikatne muśnięcie umysłu żmii i przed oczami pojawiły mi się trzaskające drzwi, czerwony krzyż i białe ściany. Chciał pokazać coś jeszcze, jednak obraz rozmywał się tak, że widziałam tylko biel i im bardziej się starał, tym bardziej bolała mnie głowa.
 Potrząsnęłam głową, stopą lekko uderzając o podłogę. Wąż od razu się wycofał, a ja przyciągnęłam kolana do siebie, obejmując je ramionami i próbując wyrzuć te widoki z myśli.
 Były rzeczy, których Ourobos nie mógł mi przekazać, jakby mój umysł bronił się przed jego wpływem. Dlatego właśnie ustaliliśmy taki kod, by wiedział, kiedy przestać naciskać. Uznaliśmy to za konieczność, szczególnie jak po jednym razie omal nie zemdlałam.
 Spojrzałam na zegarek, lecz wciąż była ledwo trzecia w nocy. Ciągle trwała cisza nocna, więc źle mogłoby się skończyć, gdybym wyszła z pokoju. Ale udzieliła mi się nerwowość daemona i po prostu nie mogłam usiedzieć w miejscu.

 Zerknęłam na Leo, który zasnął na kanapie. Był pochylony do przodu tak bardzo, że właściwie leżał na gitarze, którą miał na kolanach. Uśmiechnęłam się na ten widok. Wyglądał nawet uroczo w takiej pozycji, czego nigdy nie powiedziałabym mu w twarz. Pewnie by się obraził.
 Wymknęłam się z pomieszczenia po cichu, mając nadzieję, że na nikogo nie wpadnę. Uro szybko mnie dogonił, wślizgując się na swoje zwyczajowe miejsce wokół mojej talii. Błądziłam po korytarzach, starając się nie robić hałasu, ale nie dopisało mi szczęście. Trafiłam dosyć szybko do skrzydła dziewcząt, jednak był tam akurat na patrolu jeden z ochroniarzy.
 - Ej, ty! - krzyknął, a ja odwróciłam się na pięcie i puściłam się biegiem przed siebie. Nie miałam ochoty na spotkanie z tym facetem - Wracaj tu!
 Nie dobiegłam daleko. Kiedy już chciałam zbiec po schodach, dłoń mężczyzny owinęła się wokół mojego nadgarstka. Pisnęłam, czując jak mocno zaciska palce. Szarpnęłam się, a gdy to nie pomogło, kopnęłam go. Puścił nagle. Nie udało mi się utrzymać równowagi i runęłam w tył. Pierwsze spotkanie ze stopniami pozbawiło mnie oddechu. Starałam się ochronić jakoś głową i zatrzymać spadanie, jednak zatrzymałam się dopiero u stóp schodów. Nie mogłam się ruszyć, oszołomiona bólem oraz upadkiem.
 - Mam cię - usłyszałam głos ochroniarza, a potem poczułam jak zaciska ogromne łapy na moich ramionach i zmusza mnie do wstania. Ledwo stłumiłam krzyk, czując jak moje ciało protestuje. Odwróciłam głowę w jego stronę, ale szybko okazało się to błędem. Eksplozja bólu rozlała się po mojej twarzy. Siła ciosu sprawiła, iż zatoczyłam się na ścianę - Za atak na funkcjonariusza. Idziemy - warknął. Nie odpowiedziałam, zaciskając jedną rękę na brzuchu i starając się powstrzymać Uro od ataku. Tylko pogorszyłby sprawę - Idziemy! - krzyknął, szarpiąc mnie znowu za rękę. Tym razem już się nie opierałam, potulnie pozwoliłam się zaprowadzić do pokoju.
***
 To co zobaczyłam w lustrze, gdy już wygramoliłam się z łóżka, mocno mną wstrząsnęło. Wiele razy podpadałam ochronie i obrywałam za to, jednak zazwyczaj nie zostawiali śladów. Tym razem było inaczej. Cały policzek miałam zaczerwieniony, a pod okiem wykwitła fioletowa plama. Na ramionach i nadgarstku widać było siniaki, które przy odrobinie wyobraźni wyglądały jak ślady palców, na dodatek miałam jeszcze wiele podobnych, choć dużo mniejszych plam na brzuchu i plecach od upadku.
 Ubrałam się powoli w białą sukienkę, krzywiąc się przy zbyt gwałtownych ruchach. Włosy starannie rozczesałam i przerzuciłam część przez ramię, starając się ukryć sińca na twarzy, ale bez większego powodzenia. W końcu poddałam się, godząc się z myślą, że tych na rękach też nie mam czym zakryć. Niby mogłam użyć bandaży, ale wyglądałoby to jeszcze gorzej niż teraz.
 Westchnęłam, przemywając twarz i malując usta czarną szminką. Wzięłam Ourobosa na ręce i wyszłam z pokoju, kierując się na śniadanie. Przed schodami jednak się zatrzymałam, przypominając sobie o brunecie. A czy on już wstał? Z lekkim wahaniem ruszyłam w kierunku jego pokoju. Na tabliczkach na drzwiach były tylko nazwiska, a ja szczerze mówiąc nie miałam bladego pojęcia jak Leo ma na nazwisko. W końcu stwierdziłam, że wejdę do pierwszego lepszego pokoju i najwyżej przeproszę. Na szczęście trafiłam za pierwszym razem, co poznałam po brunecie, który spał na kanapie w identycznej pozycji jak go zostawiłam. Uśmiechnęłam się lekko i przykucnęłam obok niego, krzywiąc się odrobinkę, gdy moje siniaki zaprotestowały. Szturchnęłam go w ramię, ale odpowiedział mi tylko mruknięciem i zmarszczeniem brwi.
 - Śniadanie niedługo się kończy - powiedziałam szturchając go ponownie.
Leo? Wybacz, że tak długo :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty