niedziela, 5 lutego 2017

Od Charlie C.D Leo

Oplotłam nogami jego biodra, zaś jedną z dłoni przeczesałam jego czuprynę. Malinka huh? Tak chcesz się bawić? Przyciągnęłam go delikatnie za szyję, łącząc nasze wargi w czułym pocałunku, choć było to tylko taktyczne zagranie. Drugą, wolną ręką zdołałam złapać poduszkę, która już po chwili uderzyła z impetem w głowę mężczyzny. Upadł na bok śmiejąc się.
- Spodziewałem się tego. – wymruczał układając się na plecach.
- Kara za malinkę Frajerze- zaśmiałam się siadając na jego biodrach. Dłońmi przejechałam po jego torsie, aż natrafiłam na opatrunek. Przeszła mi ochota na śmiech, zmarszczyłam brwi spoglądając na kawałek gazy, przyklejony do ciała jedwabną taśmą chirurgiczną. Coś mi tu nie pasowało. Zadarłam paznokciem róg taśmy, po czym zaczęłam ją delikatnie ciągnąć do siebie. W pewnym momencie chłopak złapał mnie za rękę. Stało się to tak szybko i gwałtownie, że moje ciało przeszły samoistne drgawki. Spojrzałam na niego lekko zdezorientowana.
- Spokojnie… - mruknęłam. Zauważyłam jego zawahanie, lecz uległ, z czasem puszczając moją dłoń. Zauważyłam tylko czerwony ślad, który zaczął się na niej malować. Potrząsnęłam głową i kontynuowałam odklejanie tasiemki. Zaraz moim oczom ukazała się rana, ozdobiona pięknymi szwami. Jątrzyła się paskudnie.
- Za ciekawie to to nie wygląda Lion..- mruknęłam i szybko stanęłam na ziemi. W jednej chwili pojawiłam się za białymi drzwiami łazienki. Zaczęłam grzebać po szafkach w poszukiwaniu jakiegokolwiek środku do dezynfekcji.

- Leż tam. – rzuciłam szorstko w jego stronę, kątem oka widząc, że próbuje się podnieść. Po cichym westchnięciu zrezygnowania opadł na plusz materaca, zakładając ręce za głowę. Kontynuowałam szukanie. Dezodorant, maszynka do golenia, żel pod prysznic, prezerwatywy. Hm, może kiedyś się przydadzą. Na samą myśl o dzikim seksie przygryzłam dolną wargę. Dlaczego na samą myśl o tym przechodziły mnie dreszcze? Nie, to do mnie nie podobne, jestem tą nieprzystępną. Potrząsnęłam szybko głową, starając się odpędzić nieprzyzwoite myśli. Szperałam dalej. Kiedy już chciałam się poddać, w kąciku ostatniej, z punktu widzenia niepozornej białej szafeczki odnalazłam buteleczką z wodą utlenioną. No nareszcie. Chwyciłam świeżą gazę oraz taśmę i wróciłam do poprzedniego stanowiska. Odrywałam opatrunek od jego ciała najdelikatniej jak mogłam, ale mimo to, co jakiś czas do moich uszu dochodziło nieprzyjemne syknięcie.
- Wiesz, że to nie powinno się tak paskudzić Lion..- mruknęłam spoglądając w ciemne oczy mężczyzny. Patrzył na mnie chwilę w kompletnej ciszy, przerywanej tylko odgłosem naszych oddechów. Zakrył twarz dłonią, jakby chciał uciec od nieuniknionego.
- Zapiecze. – zapewniłam bo czym bez zbędnych ceregieli polałam  ranę środkiem dezynfekującym. Wstrzymał oddech, zaciskając jedną z rąk na skrawku mojej koszuli. Prędko przyłożyłam do rany świeżą, zdezynfekowaną ówcześnie gazę i przytwierdziłam ją paroma kawałkami jedwabnego plastra.
- No widzisz? Już po krzyku.. Dzielny byłeś. Rano pójdziemy z tym na oddział, może lekarz coś zaradzi. I nie ma nie. – mruknęłam zabierając wszystkie rzeczy do łazienki. Gdy wróciłam, mężczyzna siedział na brzegu łóżka ze spuszczoną głową. Coś go trapiło, a ja nie mogłam tego rozgryźć. Podeszłam powoli, unosząc jego głowę opuszkami palców. Pierwszy raz widziałam, aby te ciemne, piękne oczy, były kompletnie zeszklone. Usiadłam na jego kolanach, nie odrywając wzroku od jego oczu. Dlaczego wyglądał, jakby wszystko utracił. Nie dopytywałam. Połączyłam nasze wargi w czułym pocałunku, przyciągając go delikatnie za szyję. Chłopak oddał go z taką samą pasją, obejmując mnie w tali. Kiedy odsunęłam swoją twarz, przejechałam delikatnie dłonią po jego policzku.
- Za to że byłeś dzielny.- wyszeptałam przeczesując palcami jego włosy. Poczułam, jak mężczyzna próbuje odnaleźć moją drugą rękę. Pomogłam mu w tym, wtedy też splótł nasze palce i wzrokiem uciekł do nich. Przyjrzałam się bladym paskom, które rozciągały się od zgięcia po sam nadgarstek. Było tego tak wiele, a ja nie mogłam pojąć jak można robić sobie krzywdę. Widocznie nigdy nie zaznałam tak potężnej desperacji, by uczynić coś podobnego. Zawsze było jakieś inne, racjonalne wyjście nawet z najbardziej gównianej sytuacji. Podciągnęłam jego rękę bliżej siebie, a po chwili zaczęłam składać delikatne pocałunki na szramach, po całej długości. Nie chciałam ominąć żadnej. Kiedy odlepiłam wargi, z powrotem wróciłam wzrokiem do oczu chłopaka. Tak o wiele lepiej mi się z nim rozmawiało, choć nie do końca byłam pewna dlaczego.
- Zawsze jest jakieś racjonalne wyjście..- wyszeptałam, całując jego policzek. – tak? – spytałam wracając wzrokiem do jego twarzy. Niezauważalnie skinął głową. Ta cisza z jego strony była nieco przytłaczająca, ale może właśnie tego potrzebował.
- Kładziemy się? – spytałam cicho, zakładając ręce na jego szyję. Starałam się schować siną plamę na nadgarstku, która powstała wskutek jego uchwytu..

Lion? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty