piątek, 3 lutego 2017

Od Dylana C.D. Ariany

Miłość? Jaką miłość? Przecież ja ją tylko ranię. Co to mi powiedziała powinno wywołać we mnie euforię, rozpalić do czerwoności. Dlaczego ja mam takie trudności z uczuciami. Patrzyłem na tą drobną dziewczynę, nie wiedząc co mam jej powiedzieć. Caroline jest tak podobna do mnie z charakteru, jej nie boję się zranić, bo najwyżej mnie poddusi i wszystko wróci do normy, a Ariana.... to wszystko jest zbyt skomplikowane.
- Ariś ja... ja nie potrafię...
- Kochasz ją? - zapytała, a kiedy nie uzyskała odpowiedzi do jej oczu zaczęły napływać łzy, aby po chwili popłynąć po jej policzkach.
- Boże nie... Ari nie płacz... proszę tylko nie płacz - zacząłem panikować, ująłem jej twarz w dłonie, kciukami obtarłem łzy z jej policzków. - Ja... ja po prostu nie potrafię mówić, rozumiesz? Ja, jestem cholernym draniem raniącym wszystkich, pomimo że najczęściej tego nie chcę. Nie mogę ci powiedzieć, że kompletnie nic nie czuję do Caroline, ona jest zbyt podobna do mnie, żeby zobojętniała dla mnie... ale... ale ryzykuję wszystko dla ciebie... całe życie - zabrałem dłonie i zacząłem strzelać kostkami, kurde jak ja nie potrafię mówić.
- Ja nigdy nie miałem okazji, żeby wyrobić sobie zdolność do mówienia o uczuciach. Wychowałem się w domu dziecka, a to nie był raj dla zamkniętego w sobie dzieciaka. Cudem wpadłem na Josha, który trochę mnie otworzył, ale ty... Cholerna jasna, przecież nawet dałem sobie założyć to rogi renifera na łeb. Ja taki nie jestem. Nie śmieję się, nie wydurniam, nie rozbawiam innych, nie rozmawiam z nimi. Przy tobie to wszystko mi się udaje, ale gdzieś tam jest ukryta ta część mnie, która cię zrani. Wystarczy jedno słowo, mój gorszy dzień...
- Dylan... - wzięła mnie za rękę. Krążyłem wzrokiem, byle nie spojrzeć jej w oczy. Czułem jak wszystko we mnie pulsuje.
- Ja ci to muszę powiedzieć...
- Nie chcę.
- Musisz. Bo kiedyś obudzisz obok kogoś, kogo nie poznasz - odparłem. Zebrałem się w sobie i spojrzałem w jej duże, czarne, błyszczące się od łez oczy. - Ja jestem potworem Ari. Potworem z twoich koszmarów, który wybucha niekontrolowaną agresją, tylko dlatego, że inni oddychają...
- Nie prawda. Widziałam to i się bałam wtedy u ciebie, kiedy na mnie krzyczałeś, ale wiem, że nic byś mi nie zrobił.
- Chciałbym być tego taki pewny jak ty. Ja się o ciebie boję...
- Tylko obok ciebie mogę się poczuć bezpiecznie.
- Chciałbym tego - zamknąłem oczy. - Chciałbym, żeby to wszystko było takie proste.
- Rozumiem - nagle zabrała rękę, cofnęła się i skrzyżowała ręce na piersi. - Wszystko rozumiem...
- Cholera... a jebać to. Kocham cię - przyciągnąłem się i pocałowałem.

Ari?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty