-Muszę iść - wydał z siebie niewyraźny dźwięk.
O nie. Na pewno nie ciągnęłam go taki kawał drogi, tylko po to żeby teraz, w czasie godziny policyjnej tak po prostu sobie wyszedł. Syzyfowe prace. Obrzuciłam go piorunującym spojrzeniem, na chwilę zamykając zeszyt.
-Czy ty wszystko masz tu w rozmiarze S? - Charlie przebierała w mojej szafie i z daleka obserwowała sytuację.
-Tak wyszło. W większych dosłownie się zatapiam - wzruszyłam ramionami, wskazując palcem na obrania.
W tym samym momencie chłopak usiadł na skraju łóżka z kwaśną miną. Zagryzł z całej siły zęby i przetarł sobie dłonią twarz. Wyprostowałam się w fotelu, a obok mnie znalazła się w jednej chwili Charlie, która oparła się plecami o ścianę.
-Co zamierzasz teraz zrobić? Nie wygląda żeby chciał odpuścić - popielatowłosa nachyliła się delikatnie. Posłałam jej przekonujące spojrzenie i szeroki uśmiech.
-Uwierz... ja także - w głowie opracowywałam cały plan.
Mężczyzna podniósł się na nogi, z lekka chwiejnym krokiem przeszedł obok łóżka i skierował się w stronę wyjścia. W jednym momencie znalazłam się przed nim z delikatnym uśmiechem na twarzy i skrzyżowanymi rękoma na piersi.
-A dokąd to śpiąca królewna się wybiera? - uniosłam do góry brwi.
Zmarszczył brwi, przyglądając mi się badawczo. Poczułam jak wewnątrz siebie śmieje się z mojej postawy. Gdyby tylko wiedział co o nim myślę w tej chwili. W istocie, zabawne.
-Czyżbyś mnie zatrzymywała? - odezwał się, nie ukrywając ignorancji w głosie.
-Posłuchaj mnie, baranie, przez chwilę. Dokładnie sobie wszystko zakoduj, bo nie lubię się powtarzać. Zostajesz tu, bo nie zamierzam za ciebie obrywać - odsunęłam go delikatnie dłonią, którą po chwili cofnęłam.
Parsknął wyraźnie rozbawiony. Posłałyśmy wraz z Charlie porozumiewawcze spojrzenie.
-Nikt nie może mnie zatrzymać - pochylił do przodu głowę. Znalazł się o wiele za blisko. Zmrużyłam oczy, czując jak niezadowolenie zbiera się w środku mnie. Czyżby? Zadufany w sobie dupek myśli, że jak stoi przed nim dziewczyna to da radę ją zmusić nawet słowami.
Zakluczyłam drzwi, podając klucz Charlie, która z uśmiech go wzięła i usiadła na łóżko, swoją postawą drocząc się z chłopakiem.
-Potrafię być konsekwentna. A jeśli mówię tobie siad to znaczy, że masz tu siedzieć dopóki nie pozwolę ci wyjść. Rozumiesz? - zbliżyłam twarz do jego, zręcznie go wymijając.
-Zostajesz tu? - zwróciłam się do dziewczyny, kładąc się obok niej i totalnie olewając chłopaka, który stał przy drzwiach i patrzył na mnie.
-Nie będę się przecież skradać po pokojach. Leo by mnie zabił jakby dowiedział się - zaśmiała się pod nosem.
-I to się nazywa człowiek myślący - pokazałam ręką Charlie, zwracając się do chłopaka. Zobaczyłam jak przez jego twarz przebiega poirytowanie. Puki co, wygrywam. Jak zawsze zresztą.
Ethian?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz