piątek, 3 lutego 2017

Od Leo CD Charlie

Gdy Rose mówiła co czuje i czego chce, byłem lekko zszokowany. Dochodząc do końca.. słowa jakie mi utkwiły "Chcę ciebie".
Po tym wyznaniu wiedziałem, że muszę, to przemyśleć poraz kolejny. Wyciągnąć wszystkie za i przeciw.
Pocałowałem ją w czoło po czym popatrzyłem na nią pytająco.
Pozwoliła mi iść to przemyśleć więc wyszedłem.
Najpierw odniosłem tacę z naczyniami a następnie udałem się do siebie.
Prysznic sprawą pierwszorzędną.
Wyciągnięcie jakiś ubrań i na końcu przemyślenie wszystkiego.
Oparłem się o parapet i stałem przy nim równe cztery godziny.
Później położyłem się na trochę i zacząłem się nad tym wszystkim zastanawiać.
- Sanczes i co ja mam zrobić.
~ Charlie powiedziała ci czego oczekuje, teraz twoja kolej.
- Wiesz jaka jest prawda. Nie muszę ci nawet tego tłumaczyć.
~ Ja nic nie wiem.
- Pragnę jej szczęścia, mojego szczęścia... naszego.. choć ostatnio się na tym przejechałem.
~ Jeśli nie będzie tak obojętna na twoje słowa jak Ariana, to wszystko będzie dobrze.
Eh... przeczesałem włosy dłonią. Może po prostu do niej pójdę.. 
Nie, chwila Alves, daj jej trochę spokoju.
~ Zadzwoń..
Dlaczego pustynny lis mówi mi co mam robić ?
Chwyciłem telefon i zadzwoniłem. Nie odebrała. Po piątym razie zacząłem się denerwować.
A jak jej się coś stało ? Dlaczego nie odbiera ?
Dziesięc telefonów później już chciałem wychodzić ale Sanczes powiedział, że najpierw mam się uspokić. W sumie miał rację, nie chciałbym wparować do niej z krzykiem, że telefon się odbiera. A godzina już była późna, bo dochodziła osiemnasta.
Spróbowałem ostatnie pięć razy. Nie, koniec. Miarka się przebrała. Muszę tam iść.
Fenek wskoczył mi na ramię i ruszyliśmy w stronę pokoju Charlie.
Gdy byliśmy na miejscu złapałem za klamkę. Zamknięte. Kurwa. Walnąłem w drzwi, a po chwili usłyszałem huk.
Zaraz te drzwi to ja z zawiasów wystawie. Nie wiem co tam się dzieje.
Usłyszałem przerkęcanie klucza w zamku. Wpatowałem do pokoju jak poparzony.
Nie zwróciłem nawet uwagi, że Charlie siedzi w poprzek przejścia. Potykając się o jej nogę wyjebałem się jak długi na kanapę.
- Pali się czy jak ? - usłyszałem głos dziewczyny po czym ziewnęła.
- Dzwoniłem.. z piętnaście razy - mruknąłem spanikowany. Nie wiedziałem co się z nią dzieje. Dlaczego ja zawsze się tak martwie ?
- Spałam - rzekła szczerząc się szeroko.
Usiadłem koło niej.
- Wiesz jak mnie wystraszyłaś ? - popatrzyłem na nią. - A szczególnie jak coś hukło - dodałem po chwili.
- Ja upadłam jak chciałam wstać i otworzyć - wyszeptała.
- Jak ty to zrobiłaś ? - uniosłem jedną brew.
- Zapomniałam, że nie mam protezy...
- Jesteś niemożliwa - pokręciłem głową z szerokim uśmiechem za co dostałem od Charlie w ramię.
- Co mnie bijesz - zaśmiałem się i chwyciłem ją za biodra po czym posadziłem ją na swoich nogach.
Oparłem brodę o jej ramię poczym pocałowałem ją w szyję.
- Będę dla ciebie... tylko dla ciebie - wyszeptałem.
Dziewczyna odwróciła się do mnie twarzą.
- Na prawdę ? - powiedziała otwierając trochę szerzej oczy.
- Tak - po tym słowie oparłem czoło o jej i się uśmiechnąłem po czym lekko pocałowałem.
Przejechałem dłonią po jej sinym poliku.
- Powoli schodzi, jeszcze dwa dni i nie będzie widoczny.
- Chyba trochę więcej.
- Ee... nie - rzekłem - Idziemy na kolacje czy nie masz ochoty ?
- Możemy iść - uśmiechnęła się sięgając po nogę.
- Cieszę się.
Po chwili dziewczyna była gotowa i mogliśmy ruszać.
Po drodze dziewczyna zaczęła temat czy nie przeszkadza mi, że chodzi w spodniach i nie ubiera się jak typowa dziewczyna.
Przepraszam bardzo ale co ma ubiór do charaktetu, ja na to nie zwracam uwagi.
- Wiesz... może by cię w sukienkę wcisnąć - przejechałem palcem po brodzie. Mina dziewczyny mówiła jedno. "No chyba cię posrało" - Żartowałem - wyciągnąłem w jej stronę język.
W pewnym momencie zauważyłem, że idzie za nami pewna osoba, która złamała mi serce...
- Charliś - wyszeptałem i stanąłem tak aby dziewczyna opierała się plecami o ścianę.
Moja lewa ręka spoczęła kawałek nad jej ramieniem.
- Co ty kombinujesz ? - zapytała z uśmiechem.
- Ja nic nie kombinuję - zaśmiałem się i ją pocałowałem.
Kątem oka zauważyłem jak Ariana stanęła w głębokim szoku na korytarzu.
Oj, jak mi przykro, że to widziała. Chciałem pokazać jej, że też mogę być szczęśliwy... niech zobaczy jak ja się czułem gdy ona poszła do Dyllana albo Setha.
- Chodź - powiedziałem i wskazałem stołówkę.
Po kolacji siedzieliśmy chwilę jeszcze przy stole.
- Zgaduje, że spać ci się już nie chce. Więc pewnie masz pomysł co by porobić ambitnego - uśmiechnąłem się i wypiłem ostatni łyk kawy.

<Charlie?> Masz mordko :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty