niedziela, 5 lutego 2017

Od Charlie C.D Leo

Memłałam łyżką w kubku z kakao , co jakiś czas ziewając. Pieprzone leki, działały na mnie tragicznie. Kiedy chłopak zadał pytanie, odstawiając swój kubek na bok, potrzebowałam chwili by zrozumieć co właściwie powiedział. Ambity plan na wieczór, chyba wszystko już wykorzystaliśmy. Skierowałam na niego swój wzrok, tłumiąc śmiech. Leo widząc to zmarszczył brwi w grymasie.
- No co? – spytał widocznie zdezorientowany. Śmiejąc się pod nosem zamieszałam łyżką w kubku.
- Masz wąsy, po kawie. – zachichotałam podając mu serwetkę. Chłopak wytarł ciemny pasek pod swoim nosem, uśmiechając się lekko. Również uniosłam kąciki ust po czym opróżniłam do końca zawartość kubka. Zabrałam naczynia i odniosłam je do zlewu aby je umyć. Kiedy skończyłam poczułam na tali dłonie mężczyzny. Po chwili objął mnie, opierając głowę na moim ramieniu.
- To co robimy? – wyszeptał, muskając wargami skórę na mojej szyi. Złapałam go za ręce uśmiechając się do siebie.
- Zróbmy coś..głupiego. – zaśmiałam się, odwracając się przodem do mężczyzny.
- Na przykład? – zapytał szczerząc się
- Pobawmy się…w chowanego. – uniósł brew. No co? Przynajmniej będzie zabawnie.
- Żartujesz? – zaśmiał się.
- Nie żartuję, no chodź, fajnie będzie. – zapewniłam go, ciągnąc jego rękę w kierunku korytarza.
- Ale chyba jest jakiś obszar co? – mruknął z lekka niezadowolony.
- Biblioteka, stołówka korytarz i ewentualnie pokój. – rzekłam z uśmiechem na ustach. Chłopak przewrócił tylko oczami, ale po chwili również się uśmiechnął.
- Liczysz pierwszy. – zachichotałam puszczając jego dłoń. Upewniłam się tylko, że zamknął oczy i zaczął liczyć. Pobiegłam wzdłuż korytarza, omal co nie wyrżnęłam się na zakręcie. Już miałam pomysł gdzie iść. Draven ledwo za mną nadążał, więc po drugim zakręcie chwyciłam go w ramiona, żeby przypadkiem nie opóźniał mnie w biegu. Prędko pokonałam schody, o mało co nie wybijając sobie zębów. Podbiegłam do drzwi, otwarte. Leo geniuszu, pokój się zamyka. Już po chwili byłam po drugiej stronie. Przylgnęłam plecami do drzwi próbując uspokoić oddech. Pod nosem policzyłam do dziesięciu. Założę się, że najpierw sprawdzi bibliotekę, a to sporo szukania. Po dziesięciu minutach wciąż nie usłyszałam kroków. Spojrzałam na zegarek. Za dziesięć dziewiąta. Wpadłam na głupi pomysł. Podeszłam do szafy chłopaka i wyciągnęłam z niej pierwszą lepszą koszulkę z krótkim rękawkiem. Chyba się nie obrazi jak ją pożyczę co? Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic najszybciej jak mogłam. Wychodząc z łazienki, prawie co się nie przewróciłam. Wciągnęłam na bieliznę koszulkę, która sięgała mi do połowy uda i czekałam. Nagle usłyszałam kroki. Stanęłam jak najbliżej drzwi, a kiedy się otworzyły, spojrzałam z uśmiechem na skonfundowanego mężczyznę.
- Co tak długo? – zachichotałam wycierając ręcznikiem mokre włosy. – Jesteś taki powolny, że prysznic zdążyłam wziąć. – wyszczerzyłam się. Chłopak przestąpił próg a na jego twarzy zauważyłam uśmiech.
- Wygrałam. – rzekłam triumfalnie.

Leoś? ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty