Memłałam łyżką w kubku z kakao , co jakiś czas ziewając.
Pieprzone leki, działały na mnie tragicznie. Kiedy chłopak zadał pytanie,
odstawiając swój kubek na bok, potrzebowałam chwili by zrozumieć co właściwie
powiedział. Ambity plan na wieczór, chyba wszystko już wykorzystaliśmy.
Skierowałam na niego swój wzrok, tłumiąc śmiech. Leo widząc to zmarszczył brwi
w grymasie.
- No co? – spytał widocznie zdezorientowany. Śmiejąc się pod
nosem zamieszałam łyżką w kubku.
- Masz wąsy, po kawie. – zachichotałam podając mu serwetkę.
Chłopak wytarł ciemny pasek pod swoim nosem, uśmiechając się lekko. Również
uniosłam kąciki ust po czym opróżniłam do końca zawartość kubka. Zabrałam
naczynia i odniosłam je do zlewu aby je umyć. Kiedy skończyłam poczułam na tali
dłonie mężczyzny. Po chwili objął mnie, opierając głowę na moim ramieniu.
- To co robimy? – wyszeptał, muskając wargami skórę na mojej
szyi. Złapałam go za ręce uśmiechając się do siebie.
- Zróbmy coś..głupiego. – zaśmiałam się, odwracając się
przodem do mężczyzny.
- Na przykład? – zapytał szczerząc się
- Pobawmy się…w chowanego. – uniósł brew. No co?
Przynajmniej będzie zabawnie.
- Żartujesz? – zaśmiał się.
- Nie żartuję, no chodź, fajnie będzie. – zapewniłam go,
ciągnąc jego rękę w kierunku korytarza.
- Ale chyba jest jakiś obszar co? – mruknął z lekka
niezadowolony.
- Biblioteka, stołówka korytarz i ewentualnie pokój. –
rzekłam z uśmiechem na ustach. Chłopak przewrócił tylko oczami, ale po chwili
również się uśmiechnął.
- Liczysz pierwszy. – zachichotałam puszczając jego dłoń.
Upewniłam się tylko, że zamknął oczy i zaczął liczyć. Pobiegłam wzdłuż
korytarza, omal co nie wyrżnęłam się na zakręcie. Już miałam pomysł gdzie iść. Draven
ledwo za mną nadążał, więc po drugim zakręcie chwyciłam go w ramiona, żeby
przypadkiem nie opóźniał mnie w biegu. Prędko pokonałam schody, o mało co nie
wybijając sobie zębów. Podbiegłam do drzwi, otwarte. Leo geniuszu, pokój się
zamyka. Już po chwili byłam po drugiej stronie. Przylgnęłam plecami do drzwi
próbując uspokoić oddech. Pod nosem policzyłam do dziesięciu. Założę się, że
najpierw sprawdzi bibliotekę, a to sporo szukania. Po dziesięciu minutach wciąż
nie usłyszałam kroków. Spojrzałam na zegarek. Za dziesięć dziewiąta. Wpadłam na
głupi pomysł. Podeszłam do szafy chłopaka i wyciągnęłam z niej pierwszą lepszą
koszulkę z krótkim rękawkiem. Chyba się nie obrazi jak ją pożyczę co? Poszłam
do łazienki i wzięłam prysznic najszybciej jak mogłam. Wychodząc z łazienki,
prawie co się nie przewróciłam. Wciągnęłam na bieliznę koszulkę, która sięgała
mi do połowy uda i czekałam. Nagle usłyszałam kroki. Stanęłam jak najbliżej
drzwi, a kiedy się otworzyły, spojrzałam z uśmiechem na skonfundowanego mężczyznę.
- Co tak długo? – zachichotałam wycierając ręcznikiem mokre
włosy. – Jesteś taki powolny, że prysznic zdążyłam wziąć. – wyszczerzyłam się.
Chłopak przestąpił próg a na jego twarzy zauważyłam uśmiech.
- Wygrałam. – rzekłam triumfalnie.
Leoś? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz