- Kocham, ale w ryj dać nie zawadzi, co? - warknąłem, jednak ani o ton nie podniosłem głosu. Po chwili schowałem ręce do kieszeni. Nie może mnie ponieść, nie tym razem. Ból można zadać inaczej. - A czy ja mam napisane na czole "Chłopiec do bicia"?
- Ja...
- Co ty? - przestałem warczeć, mówiłem spokojnie, niemal obojętnie. - Wiecznie tylko ty. A ja?
- Nie mów tak.
- Mogę nic nie mówić - wróciłem na łóżko i położyłem się na plecach. Zacząłem odwijać i zawijać bandaż. - Po co mam to robić?
- A co ona cię rozumie bez słów?
- Tak - westchnąłem. - Bo mnie zna.
- A ja nie?
- Jak się nazywali moi rodzice? - zapytałem siadając. Nic nie odpowiedziała. - Kiedy trafiłem to domu dziecka? Czego najbardziej w świecie nienawidzę... więc widzisz, ona wie więcej.
- A ty co o mnie wiesz? - zapytała z obojętną twarzą.
- Mam wrażenie, że nic - znowu zawijałem dłoń. - Chcesz szczerości? To słuchaj... unikałem jej dla ciebie, pomimo że jest dla mnie jak siostra, a może więcej niż siostra. Nie wiem. Spędziła ze mną w bidulu dzieciństwo i mnie rozumie lepiej niż nawet Josh. Była moją dziewczyną, byłem z nią cholernie szczęśliwy, ale zawsze, codziennie nękała mnie myśl, że nie jest ze mną szczęśliwa. A teraz po tym jak zniknęła, dowiaduję się, że to jakieś chore urojenia. Mogłem wczoraj nie zważać na jej słowa i po prostu się na nią rzucić, ale znowu włączyła mi się lampka, że jestem potworem. W nocy długo myślałem, liczyłem, że poukładam to sobie w głowie, ale nic takiego nie nastąpiło - zdrową dłonią odgarnąłem sobie włosy z twarzy.
- Co ci się stało?
- Próbowałem odgryźć sobie palca. Jakiś problem?
- Nie - szepnęła.
- Okey jeśli mnie niby kochasz, to masz pięć minut, żeby mi udowodnić, czyli wyjaśnić dlaczego tak przejmujesz się pocałunkiem Leo, a mi robisz sceny za Caroline, pomimo że jej unikam. Jeśli mnie to proszę bardzo, daj mi w twarz, a drzwi to wiesz gdzie są.
- A jeśli wyjaśnię?
- To może to nic kompletnie nie zmienić - ponownie na nią spojrzałem, podziwiałem aż to, że byłem taki opanowany. Z drugiej strony byłem obojętny i bez uczuć. - Widzisz coraz częściej myślę, że moja Ari, to tylko wytrócz wyobraźni dziecka, które potrzebowało bliskości. To ostatnia możliwość wybicia mi tego z głowy. Zamieniam się w słuch.
Ariana?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz