-No co za menda! - powiedziałem pod nosem. W tym momencie Charlie
obudziła się. Ciut zaspana mała kruszyna wypełzłą z łóżka. Stanęła przed
nim i wpatrywała się we mnie.
-Dzień dobry. - rzekłem.
-Hej, gdzie Carol? - zaczęła ziewać.
-Caroline? w łazience. Mogę mieć do Ciebie prośbę?
-Jasne, daj mi tylko pięć minutek. - dziewczyna rzuciła się z powrotem na łóżko. Czyżby śpioch?
-Okej
nie ma problemu. - odwróciłem się i wróciłem do grzebania w swoich
rzeczach. Spostrzegłem też po chwili, że nie ma nigdzie gadziny. Nie
mówcie mi, że jest w łazience. Ehh, zapytam się jej. Podszedłem do drzwi
i leciutko zapukałem.
-Czego chcesz. - usłyszałem krzyk ze środka.
-Słuchaj Jak ogarniałem się przed Tobą, to...
-Mów od rzeczy.
-Sauria została chyba w środku.
-Trudno,
wypocznę, to wtedy się z nią coś zrobi. - najwidoczniej się jej nie
bała. Całe szczęście. Charlie ponownie wstała z łóżka.
-To jak mogę Ci pomóc? - zapytała.
-Możesz
mi pomóc zmienić ten opatrunek z pleców? - odwróciłem się tyłem do
dziewczyny. - Byłbym wdzięczny, samemu sprawia mi to trochę problemów. -
dodałem.
-Jasne, czemu nie. - dziewczyna złapała za jeden z
rogów. Powoli zaczęła go odrywać. Dziwne uczucie nawet. Taki brak części
siebie. Naprawdę zdumiewające. Oczom dziewczyny ukazały się całe
poharatane plecy. Odwróciłem się do niej.
-Od czego to masz? - uniosła brew.
-W skrócie to za łamanie zasad.
-I tak cały czas?
-Powiedzmy. Na początku, tylko paralizator i izolatka. A od dwóch tygodni jeszcze dodatek w tej postaci.
-No dobra, a masz coś do zajęcia się tym?
-Leży w plecaku.
-Przecież jak Cię tu przytargaliśmy, to go nie miałeś.
-Długa historia, jak chcesz to Ci może ułamek jej zdradzę. - dziewczyna pokiwała głową.
-Możesz to zrobić jak będę Ci to opatrywała.
Dzięki.
- odwróciłem się i usiadłem na ziemi. Charlie wyjęła z plecaka wodę
utlenioną i opatrunki, po czym przystąpiła do pomocy.
<Charlie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz