poniedziałek, 6 lutego 2017

Od Leo CD Charlie

Gdy poczułem jak dziewczyna ciągnie za plaster  od razu zareagowałem. Nie chciałem aby to widziała, a dodatkowo przywołuje to tylko złe wspomnienia i moją głupotę...
Chwyciłem dziewczynę za nadgarstek. Nie zdawałem sobie z jaką siłą to zrobiłem.
- Spokojnie... - powiedziała lekko zdezorientowana. Nie wiem dlaczego ją złapałem tak mocno. W pewnym momencie puściłem jej rękę. Widziałem tylko czerwony ślad, który za jakiś czas pewnie będzie siny.
- Za ciekawie to to nie wygląda Lion - mruknęła po czym stanęła na podłodze i poszła do łazienki.
Chciałem powiedzieć jej, że to sensu nie ma i ją zabrać do pokoju ale ona nakazała mi leżeć.
Eh...kobiety.
Wziąłem ręce za głowe i uległem.. jak baranek...
- Wiesz, że to nie powinno się tak paskudzić Lion  - rzekła przeszywając mnie na wylot poprzez patrzenie mi w oczy. Jej oliwkowe tęczówki są tak wyraziste...
Nie koniec. Nie mogę tyle na nie patrzeć bo się rozpłynę. A poza tym tej rany nawet nie powinno tu być więc na nią patrzeć nie mogłem. Zakryłem twarz dłonią uciekając od tego widoku.
- Zapiecze - zapewniła mnie i polała ranę środkiem do dezynfekcji. Zacisnąłem zęby, wstrzymałem oddech i wolną dłonią złapałem kawałek koszulki Charlie.
Rose stwierdziła, że byłem dzielny i rano idziemy z tym do skrzydła szpitalnego.
Gdy wstała odnieś wszystkie rzeczy ja usiadłem na łóżku.
Moje myśli wróciły do tamtego dnia...do tej chwili, kiedy byłem gotowy na śmierć przez jedną osobę. Chciałem tego. Wtedy było mi wszystko obojętne... moje marzenie na tamten czas, to po prostu zginąć. Nie, chwila.. ja pragnąłem zainteresowania z jej strony. Tylko dlaczego ja teraz siedzę na łóżku i patrzę ślepo w jeden punkt. Może to dlatego, że w końcu dostałem to czego chciałem. W końcu ktoś zainteresował się co się ze mną dzieje... miałem szklanki w oczach. Gdy spojrzałem na blizny poczułem się jak totalne zero. Na cholere mi to wszystko było.
Nagle dziewczyna dotknęła mojej twarzy i uniosła mi głowę do góry.
Me oczy nadal wyglądały obojętnie.
Charlie usiadła na moich kolanach, popatrzyła mi w oczy a następnie pocałowała czule.
Odwzajemniłem to. Pragnąłem teraz pocieszenia choć w najmniejszym stopniu. Objąłem ją jedną ręką w tali po czym ona odsunęła swoją twarz i pogładziła mój policzek dłonią.
- Za to, że byłeś dzielny - wyszeptała przeczesując mi palcami włosy.
Szukałem jej dłoni, ona mi w tym pomogła. Splotłem nasze palce. W duszy się uśmiechnąłem po czym moje oczy powędrowały na dłonie.
Dziewczyna podążyła tym śladem.
Ja widziałem szczęście.. nie zwracałem już uwagi na blizny przeszłości ale Rose chyba na to pardziej zwróciła swą uwagę.
Przyciągnęła dłoń bo siebie po czym zaczęła składać delikatne pocałunki na białych śladach.
Nie... proszę, to przywołuje za dużo wspomnień. Chciałem to powiedzieć lecz moje usta i struny głosowe odmówiły posłyszeństwa.
Zamknąłem oczy. Czułem się jak totalne dno emocjonalne. To co zrobiłem było chwilą słabości.
Nie wiedziałem wtedy co mam uczynić, a to wydawało mi się najlepszym rozwiązaniem.
Dziewczyna nie pominęła żadnej blizny, a gdy skończyła wróciła wzrokiem do moich oczu.
- Zawsze jest jakieś racjonalne wyjście..- wyszeptała, całując mój policzek. - tak ?
Skinąłem delikatnie głową.
- Kładziemy się ? - usłyszałem jej głos po czym poczułem jak jej ręce wędrują na moją szyję.
Leo czas w końcu się odezwać. Mówią, że cisza jest złotem ale za dużo jej jak na jedną noc.
- Tak - powiedziałem lekko ochryple po czym oparłem moje czoło o jej i ją pocałowałem.
- Nie zapomnij o nodze - wyszeptałem.
Dziewczyna ręką gdzie nie ma śladu po moim uścisku zdjęła protezę.
- Teraz mi nie uciekniesz - popatrzyłem w te oliwkowe oczy z delikatnym zarysem uśmiechu.
Położyliśmy się na łóżku. Objąłem ją jedną ręką i wymruczałem ciche dziękuję.
***
Budząc się rano przy boku ukochanej osoby wiesz, że ten dzień będzie udany.
Jak zawsze wstałem pierwszy ale po krótkiej chwili Charlie również otworzyła oczy.
- Cześć śpiąca królewno - przywitałem ją z uśmiechem.
Nie chcę wracać do stanu w jakim byłem w nocy. Jest nowy dzień i chce go zacząć tak jak teraz.
- Hey - powiedziała przeciągając się.
Popatrzyłem na nadgarstek dziewczyny i od razu zmarszczyłem brwi. Ten widok mi się nie podobał.
Chwyciłem ją za rękę. Oczywiście teraz to nie był mocny chwyt.
Popatrzyłem na siniaka.
- To przeze mnie. Przepraszam... nawet nie zdawałem sobie sprawy jak cię mocno chwyciłem. Wyrządziłem ci krzywdę.. - przejechałem delikatnie kciukiem po sinym miejscu.
- Zostaw... - powiedziała cicho.
Puściłem jej rękę i wstałem z łóżka.
Podszedłem do szafy i wyciągnąłem potrzebne mi rzeczy.
Z kupką ciuchów zniknąłem za drzwiami, które prowadziły do łazienki.
Wyszedłem po upływie kilku minut.
Charlie siedziała na łóżku i nad czymś się zastanawiała.
- Łazienka jest do twojej dyspozycji - lekko się uśmiechnąłem i pocałowałem ją.
***
- Idziemy na śniadanie - rzekłem i spojrzałem na dziewczynę, ona tylko pokiwała głową.
- A po posiłku idziemy do skrzydła szpitalnego. - Wiesz, że nie jest mi to na rękę.. 
- Wda ci się jeszcze zakażenie. Bez dyskusji tam pójdziemy.
Wywróciłem oczami.
Chwyciłem dziewczynę za rękę i ruszyliśmy na stołówkę. Ja jak zawsze zjadłem tyle co nic ale u mnie to już taki standard. Gdy Rose jeszcze męczyła kanapkę, poszedłem po drugi kubek kawy.
Wróciłem na miejsce i spotkałem się z pytającym wzrokiem Charlie.
Po posiłku nie miałem wyjścia i poszliśmy do Paxa.
- Ile razy ja cię jeszcze tu zobaczę ? - zapytał wskazując na kozetkę abym usiadł.
- Gdyby nie ona, to by mnie pan dzisiaj nie widział... - rzekłem ściągając koszulkę.
Doktor zdjął na raz opatrunek, a ja starałem się zachować kamienną twarz.
- Co ty chłopie robisz... to powinno już dawno ci się zagoić.
- Najwidoczniej moje ciało nie ma ochoty na regeneracje.
- Tak, wmawiaj sobie. Masz nie dźwigać i odpuść sobie na dwa tygodnie te cholerne treningi.
- Dobra... - wywróciłem oczami.
- Trzymam cię za słowo Alves.
Po odkażeniu trzy razy rany wyszliśmy z gabinetu.
- Szczęśliwa ? - zapytałem.
- Tak - powiedziała lekko się uśmiechając.
Nogi zaprowadziły nas do pokoju rozrywki.
- Może jak tu jesteśmy to strzelimy partyjkę albo dwie ? - chwyciłem za kij od bliarda i dźgnąłem nim lekko Charlie.
- Co mnie dźgasz frajerze ? - zaśmiała się.
- Ja ci dam frajera - powiedziałem z uśmiechem - rozbijasz - dodałem po chwili, gdy skończyłem układać bile.
Za pierwszym razem wbiła. No co za szczęściara...
Poczekałem chwile aż skończy. Miała trzy bile a ja ani jednej.
Moje były połówki, a biała bila ustawiła się idealnie. Dwie na raz. Kolejny strzał był mniej profesjonalny i go zepsułem.
Pomyślałem, że poprzeszkadzam jej trochę.
To skupienie na twarzy mówiło wszystko.
Podszedłem do niej od tyłu i chwyciłem za biodra. Pudło. Ups. Nie trafiła niczego.
- Cholero jedna - zaśmiała się po czym oberwałem kijem w głowę.
- To tak w tych czasach traktuje się kochającą osobę ? - zapytałem zerkając na kij.
Pocałowałem ją
- Drapiesz dzisiaj - na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- To dobrze - wyszczerzyłem się.
Gra była ciekawa. Mi zostały cztery bile do wbicia a Charlie pozostała jedna i czarna. Pech chciał, że obie były obok siebie i minimetr potrafił zakończyć grę.
Dziewczyna trafiła i zadowolona, że zaraz wygra patrzyła jak bila toczy się. Ale nikt nie zwrócił uwagi, że czarnej już nie ma.
- Przegrałaś - podszedłem do niej.
- Jak ?
- Czarna ci wpadła - powiedziałem i połozyłem kij na stole. Następnie podszedłem do Rose i oparłem brodę o jej ramię. Moje dłonie powędrowały na biodra dziewczyny.
- Jeszcze raz przepraszam za nadgarstek - rzekłem cicho...
Charlie ?
Ps. Końcówka kijowa :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty