Dziewczyna upadła na kolana. Coś się stało coś sobie zrobiła...
Przez chwilę nie wiedziałem co zrobić.
Ale po chwili aż szkoda mi się dziewczyny zrobiło.
Dziewczyna zemdlała, a ja jako dobry człowiek postanowiłem coś zrobić.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do szpitala.
Pax zmierzył mnie za to wzrokiem.
- Co miałem niby zrobić, odejsć ? - syknąłem w jego stronę.
Mężczyzna pokręcił głową i kazał mi położyć Ariane na kozetce.
Usiadłem na krześle i czekałem aż ona się wybudzi.
Pax podszedł do mnie mówiąc, że Ari się pocięła.
Ja pierdole...przeczesałem włosy dłonią.
- Będzie musiała tu zostać.
- Nie zgodzi się na to - powiedziałem patrząc przed siebie.
- Co proponujesz ?
- Zaniosę ją do pokoju i z nią jakiś czas zostanę.
- Jak chcesz.. ale zacznij się oszczędzać.
- Ta...
Pax odkaził dziewczynie rany i rzekł, że mogę ją zabrać i powinna się niedługo obudzić.
Wziąłem ją na ręce i ruszyłem do niej.
Położyłem ją na łóżku a sam usiadłem na kanapę.
Po około godzinie Ariana się obudziła.
- Co się stało, gdzie ja jestem. Leo, co tu robisz ?
- Zemdlałaś - powiedziałem obojętnie.
Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Tylko ja padłam w drzwiach.
- Zaniosłem cię do Paxa.. a później tutaj, bo znając ciebie nie będziesz chciała zostać w szpitalu.. a poza tym dlaczego się cięłaś ? - zmierzyłem ją wzrokiem. Nie byłem z tego powodu zadowolony...
Ari ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz