A więc zostałem zmuszony do zostania tutaj. I to przez dwie dziewczyny. No proszę coś nowego. Niech będzie tym razem wygrała, ale do czasu.
-Dobra, niech będzie jak chcesz. - oparłem się o drzwi.
-W końcu ktoś tu zmądrzał. - wydusiła czarnowłosa.
-Ona tak zawsze? - zapytałem drugiej.
-Zazwyczaj, ale większość przywykła. Też bym tobie proponowała.
-Czyli agresor i normalna tak?
-W rzeczy samej. - zaczęła się śmiać.
-A dostać nie chcesz? Może byś w końcu powiedział jak się nazywasz nowy, co?
-Ethian Ci wystarczy? - uniosłem brew.
-Nawet aż za bardzo.
-Ja jestem Charlie, też byś mu się przedstawiła.
-Caroline...
-Czyli tak spokojna Charlie i agresor Caroline. - uśmieszek zagościł na twarzy.
-W rzeczy samej. - powiedziała Charlie. Jedna spokojna osoba chociaż. No cóż utknąłem tu na noc. Wyjścia innego nie było, a chociaż one tak myślały. Osunąłem się na podłogę i zamknąłem oczy.
-Dobrze z Tobą?
-Ta lepiej niż wcześniej. Skoro utknąłem tu na noc, to najszybciej będzie iść dalej spać.
-Jak chcesz. - powiedziała zobojętniale Caroline.
Dobrze, że był to tylko pretekst i małe kłamstewko. Udałem, że śpię i czekałem. Czekałem aż obydwie zasną. Nie będę kłamał, ale trochę to zajęło. Jak nie rozmawiały, to jedna coś pisała, a druga szperała w komodzie i powiedzmy, że tak w kółko. No cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Na oko było już trzecia. wreszcie zrobiło się cicho. Otworzyłem oczy i powoli rozglądałem się po pokoju. Klucz pewnie mają gdzieś w kieszeniach, a nie mam zamiaru go szukać. Jeszcze o molestowanie mnie podadzą. Spojrzałem na okno. No tak okno. Drzwi może zamknięte na klucz, ale okno otworzyć to pestka. Wstałem nie robiąc hałasu i powoli, po cichu podszedłem do okna. Otworzyłem je, robiąc przy tym jak najmniej hałasu. Więc dzielił mnie już tylko skok by się stąd wydostać. W takim razie na razie dziewczyny, miło było poznać. Wyskoczyłem i znalazłem się na dole. Teraz tylko szybko do siebie. Było nawet zimno. Ale co tam, to tylko kawałek drogi. Jak napotkam strażnika, to najwyżej go znokautuje. I taki był plan. Cicho szedłem w cieniu drzew, tak by jak najmniej się rzucać w oczy. Strażników zero. Czyżby uszło mi to na sucho. Mimo wszystko co jakiś czas czułem lekki ból. I te zastygnięte mięśnie. Trzeba będzie trochę poćwiczyć z rana. Najlepiej zanim znów któregoś z nich napotkam. W sumie, pierwszy raz przechadzałem się po tym miejscu. Zazwyczaj jedyne co widziałem to tylko stołówka, mój pokój, jakiś korytarz i izolatka. Z każdym krokiem byłem już bliżej celu. Zimno jakoś przestawało dokuczać. No i dotarłem. Prosto pod okna mojego pokoju. Dobrze, że okno zawsze miałem uchylone. Teraz tylko się wspiąć i po sprawie. Miałem już robić pierwsze podejście, lecz kroki... Ktoś tu za mną przywędrował.
-Nie odpuścisz co Caroline? - obróciłem się i spojrzałem na nią.
<Caroline?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz