Gdy wybiegłem z sali i ruszyłem do biblioteki co chwile słyszałem w głowie głos Sanczesa, który wszyztko mi wypominał. Nienawidzę takiego czegoś.
~ Mówiłeś Ari, że szybko się pocieszyła, a ty robisz teraz to samo.
~ Idiota.
~ Chyba cię do końca pojebało.
Nie chciałem tego słuchać ale niestety nie dało się tego wyciszyć, gdyż głos w głowie nie ma pokrętła od głośności.
Po krótkim czasie dotarłem do biblioteki. Udałem się między regały i usadłem przy ścianie przyciągając do klatki piersiowej kolana.
Oparłem o nie czoło i zacząłem zastanawiać się dlaczego to zrobiłem. Jakim prawem ja to w ogóle zrobiłen i co we mnie wstąpiło.
Czy ja umiem się pocieszyć tak szybko jak Ari ?
Nie, ja nie mam miliona dziewczyn na boku...mnie po prostu coś ciągnie do tej dziweczyny. Jest jak magnes, a ja jak metalowa część, która lgnie do tego magnesu jak oszalały.
Ta dziewczyna..ona jest inna czuje to. Choć na razie nie mam co jej pokazywać się na oczy. Chcę pobyć sam i wszystko sobie poukładać w głowie.
~ Leo, będziesz musiał się i tak z nią spotkać i wyjaśnić jek to zajście w sali.
Eh, wiem ale na razie tego nie zrobie, nie teraz, nie przez najbliższe minuty czy godziny.
Siedziałem w jednym miejscu przez trzy godziny. W końcu musiałem stąd iść. Zaczęło mnie to wszystko przytłaczać.
Wróciłem po górną część garderoby do siłowni i poszedłem prosto do siebie.
Prysznic, teraz tego potrzebuje.
Poszedłem do łazienki i siedziałem tam dobre pięćdziesiąt minut.
Nie wychodziłem z pokoju do końca dnia. Nie miałem ochoty nawet na jedzenie. Po prostu leżałem twarzą w poduszce.
Wyszedłem z pokoju tylko rano aby zapalić. Znalazłem paczkę papierosów w szafie. Stwierdziłem, że choć na trochę zapomnę o tym co stało się wczoraj.
Oparłem się o barierkę i zapaliłem papierosa.
- Dasz jednego ? - usłyszałem za plecami znajomy głos. Był to Nicolas.
- Jeśli chcesz, trzymaj. - wyciągnąłem paczkę w jego stronę.
Chłopak w ciszy stanął obok i zaczął zaciągać się papierosem.
Gdy skończyłem wróciłem do swojego pokoju.
***
Nastała późniejsza wieczorna godzina.
~ Wyjdź chociaż na dwór mi się odechciało tu siedzieć, to niemożlie, że tobie nie.
- Okey - powiedziałem na głos.
Ruszyłem, chciałem się przejść. Musiałem wręcz.
Wychodząc przez wielkie drzwi zobaczyłem na ławce dziewczynę. Tylko jedna w całym ośrodku ma takie włosy. Wiem kto to jest. Chciałem zawrócić ale stwierdziłem, że to będzie zbyt dziecinne.
- Nie jest ci zimno ? - dosiadłem się do dziewczyny pocierając dłonie. Charlie pokręciła tylko głową chuchając sobie na dłonie.
- Jest, ale co za różnica - mruknęła wzruszając ramionami.
Ja odchrząknąłem i wyprostowałem plecy, bo chciałem coś powiedzieć ale dziewczyna mnie wyprzedziła.
- Chcesz wiedzieć jak straciłam nogę ? - wypaliła przerywając chwilę ciszy a dodatkowo strzeliła kośćmi.
Nie lubię tego odgłosu.
- Co...? - powiedziałem lekko ochryple.
- Ty mi powiedziałeś rzeczy o których nie lubisz mówić, ja też powinnam - mruknęła i zaczęła swoją historie.
Słuchałem jej uważnie. Najwidoczniej chciała to z siebie wyrzucić. Gdy zobaczyłem jak jej się szklą oczy zrobiło mi się jej szkoda.
Dziewczyna zeskoczyła z ławki gdy tylko wytarła oczy.
- Rose, ja..
- Cichaj... sama chciałam ci o tym powiedzieć - podeszła bliżej i pociągnęła mnie lekko za rękę.
Wstałem po czym dziewczyna przytuliła się do mnie. Uczyniłem to samo. Nie sądziłem, że za utratą nogi kryje się tak straszna historia.
Gdy poczułem, że Charlie się zachwiała chwyciłem ją pod kolanami i ruszyłem w stronę jej pokoju.
Gdy byliśmy pod drzwiami postawiłem dziewczynę i chciałem już iść do siebie lecz ta chwyciła mnie za dłoń. Popatrzyłem na nią pytająco jednak ona pokręciła tylko głową i weszła ze mną do środka.
Zamknąłem cicho drzwi. Gdy się odwróciłem Rose leżała na łóżku po czym poklepała miejsce obok. Wyglądało jak zachęta. Nie wiedziałem co mam zrobić ale w końcu zdecydowałem położyć się obok niej.
- Nie idź... - szepnęła wręcz błagalnie gdy tylko odwróciłem twarz w jej stronę.
- Nie pójdę - rzekłem cicho, delikatnie unosząc kąciki ust.
- Dziękuję.. - powiedziała i przytuliła się do mojego ciała.
Dziewczyna prawie od razu zasnęła. Nie dziwię się jej. Leki, które bierze działają najwidoczniej tak na jej organizm.
Nie miałem jak się uwolnić z jej uścisku więc zostałem.
Około drugiej w nocy się obudziłem. Charlie leżała na moim ramieniu.
Coś pokusiło mnie abym zaczął kciukiem jeździć po jej twarzy.
- Leo... - dziewczyna przebudziła się i lekko otworzyła oczy.
- Cii.. śpij - po chwili zamknęła oczy ale zaczęła swoim kciukiem jeździć po mojej ręce.
- Idź spać, jest druga.. - wyszeptałem.
Sam po jakiejś pół godziny usnąłem.
Wstałem późno, gdyż równo z Charlie.
- Hey - powiedziałem lekko się uśmiechając.
- Cześć - przeciągnęła się.
- Wiesz, że musimy porozmawiać, prawda ?
- O czym konkretnie ? - zmarszczyła brwi.
- O ostatnich wydażeniach, ale najpierw proponuję śniadanie. Co sobie życzysz ?
- Szczerze, nie wiem. Zdam się na ciebie.
- Jak chcesz.
Wyszedłem z jej pokoju i udałem się na stołówkę.
Zrobiłem sobie kanapki, a Charlie dostała jajecznice.
Wróciłem do jej pokoju z lekkim uśmieszkiem.
- Śniadanko.
Usiadłem na środku jej łóżka i podałem tacę.
- Wcinaj.
Gdy zjadła był czas aby zabrać się za wyjaśnienia.
- Zacznę może od mojego zachowania gdy cię pocałowałem. Uciekłem ponieważ, boję się kolejnej porażki, boję się tego, że zostanę ponownie na lodzie i stanie się to co ostatnio... - zwiesiłem głowę. - A co do pocałunku, to nie mogłem się powstrzymać. Znam cię krótko ale czuję, że jesteś dla mnie ważna i chcę cię bronić. Zakochałem się po prostu w tobie. Jestem po prostu zerem. Wybacz mi to wszystko.
- Leo, nie jestem zła ale to wszystko dzieje się strasznie szybko.
- Wiem o tym - w tej chwili poczułem na twarzy jej dłonie.
- Głowa do góry, zawsze byłeś wesoły, a teraz siedzisz tu jak zbity pies - uniosła ją tak, że patrzyłem w jej oczy.
- A jeśli tak wole ?
- Nie gadaj bzdur - dziewczyna się uśmiechnęła.
- Może nie gadam... - w tej chwili przewróciłem dziewczynę na plecy i opierając się na rękach byłem nad nią gapiąc się w jej oczy.
Schyliłem się ale pocałowałem ją w policzek. - Jestem po prostu w kropce i nie wiem czego ty chcesz...
<Charlie?> Długie i kijowe...-.-"
Poczułam się urażona ;-;
OdpowiedzUsuń~Ari