- Jestem tu już dość długo. Trafiłam tu przez przypadek. Uciekałam przed...- urwałam. A co miałabym powiedzieć, że przed człowiekiem co uciekałam to chciał mnie zgwalcic, że jak mnie ktoś dotknie albo mam dziwny tatuaż, że wspomnienia wracają.. Co mam mu powiedzieć... Eh raz kozie śmierć jak to mówią... - No i wtedy na początku musiałam iść na badania, bo.... Eh mam amnezje nie pamiętam nic, jak wtedy mnie dotknąłeś przypomniało mi się coś, nadal nie pamiętam większości swojego życia... Nie wiem jak tu trafiłam i boję się, że oni mogą mnie znaleźć... Więc jak coś się dzieje to muszę iść do nich. - Powiedziałam, patrząc się w jakiś oddalony punkt, i tak nie powiem mu co mam na plecach, że miałam skrzydła? Zaraz co, to jest durne... I dlatego omijam ludzi, większość czasu mnie nie ma... Nie chce nic pamiętać.
- Spójrz na mnie, nadal czegoś nie mówisz. - Spojrzałam na niego choć nie chciałam. Ale eh...
- Patrzę, starczy Ci tyle...
- Powiedz wszystko.. - Po co? Skoro go to nie interesuje...
- To ja miałam skrzydła... Ta śmiej się, powiedz, że sobie to wymyśliłam... Spoko... Nie lubię szpitali, nie lubię o tym wspominać... Na plecach mam 'tatuaż' na kształt skrzydeł i one... I tak dużo wiesz - Zamilkłam, złapałam go za nadgarstek, odganiajac wszystkie myśli i szłam ciągnąć go w stronę budynku.
***
Gdy już byliśmy w moim pokoju, stałam i walczyłam sama ze sobą.. Odwróciłam się do niego plecami ściągając bluzę i zasłaniając się z przodu choć go tam nie było, ale tak już mam...
Spojrzałam przez ramię na niego, czułam jakby coś mnie piekło na plecach. Odwróciłam się w stronę lustra i wlepiłam oczy w odbicie moich pleców...
Leo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz