- Aż zbyt często - odparłem, kiedy jej oddech się wyrównał. Zasnęła w jej ulubionej pozycji, wtulona we mnie. Uwiebiałem tak spać... Jutro koniec. Daję nam obojgu spokój. Ale czy tego chcę? Westchnąłem, i pogładziłem włosy Caroline. Wmawiaj sobie, że to minęło, że dajesz jej szansę na bycie szczęśliwą. Jakiś wewnętrzny głos krzyczał, że to kłamstwo. Czułem się wykończony fizycznie, ręka mi pulsowała, a każda próba poruszenia nią kończyła się przenikliwym bólem. Pomimo zmęczenia i zamkniętych oczu wiedziałem, że sen szybko nie przyjdzie. Za dużo tego na jeden wieczór. Nawet jak na mnie.
Ariana. Mała, słodka osóbka, którą znam strasznie długo, ale ona mnie nie zna. Kiedy zniknęła Caroline, byłem zraniony, myślałem, że kocham tylko Ari. Rozpala we mnie wszystko, czym może się poszczycić normalny człowiek. Osóbka, która nie kocha tylko mnie, która rani... Caroline zna mnie na wskroś, tak kompletnie. Rozumie mnie, nie przeszkadzają jej moje wady. Mogę być przy niej sobą, ześwirowanym, chorym dzieciakiem z bidula. Obie są piękne, obie potrafią mnie rozśmieszyć, obie są cudowne, ale Carol tego nie powiem. Ona jest jak taki dobry kumpel. No dobra, może Josh mnie nie pociąga w przeciwieństwie do niej, ale jednak czy jestem w stanie traktować ją jak tylko moją dziewczynę? Za to czy Ari mnie jako swojego chłopaka? Boi się mojego dotyku, unika go. Może nie nie wyobrażam sobie życia bez seksu, ale nie popadajmy też w przeciwną skrajność, żebym nie mógł tknąć mojej dziewczyny. Caroline się mnie nie wstydzi, w każdym możliwym konteksie. Właściwie to dlaczego to musi zależeć ode mnie? Z drugiej strony nie musi. Jak mam wybrać, nie raniąc ich? Nie wiem. Jest tyle aspektów mojego życia, w których raz jedna jest mi bliższa, raz druga. Kocham je, albo to jakieś cholerne egoistyczne przyzwyczajenie. Nie wiem... W końcu przyszedł sen.
* * *
Obudziło mnie wpadające przez okno światło. Kiedy otworzyłem oczy, zobaczyłem, nadal leżącą w tej samej pozycji, Caroline. Włosy luźno opadały jej na twarz, ramię i plecy. Miała lekko rozchylone usta... brakowało mi ich smaku. Jej dłoń leżała na moim sercu. Zamknąłem na chwilę oczy... pamiętam jak dziś, kiedy leżąc na mnie przystawiła do tego miejsca głowę, aby posłuchać bicia mojego serca. Kochałem to. Jak wszystko w niej. Więc jak mogłem być ślepy? Co przeoczyłem? Albo czego ona nie dostrzegła? Może oboje niczego nie wiedzieliśmy... albo nie chcieliśmy widzieć. Kiedy tak na nią patrzyłem, zastanawiałem się, czy kiedyś przypadkiem nie powiem do Ari Carol. Czy nie użyję złego imienia. Tylko z nią byłem aż tak blisko, tylko będąc z nią zastanawiałem się, jak zareagowaliby na nią moi rodzice...
W pewnym momencie otworzyła delikatnie oczy, a ja się uśmiechnąłem. Tak dobrze mi znane zaspane oczęta.
- Długo nie śpisz? - szepnęła.
- Nie, ale ty śpij.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo boję się, że wtedy znikniesz. Pożegnaj się chociaż ze mną - przeniosła dłoń z mojego serca, na policzek.
- Nie zamierzam się z tobą żegnać, ale teraz muszę iść - pokiwała głową, a ja delikatnie musnąłem ustami jej wargi. Uwolniłem się z jej objęć, założyłem bluzkę i buty, zabrałem bluzę i wyszedłem.
Najdelikatniej jak potrafiłem dotarłem do siebie. Otworzyłem drzwi i rozejrzałem się po pokoju. Pusto. Wszedłem do środka, przymknąłem drzwi i zrzuciłem z siebie ubranie. Polazłem prosto pod długi, ciepły prysznic. Ręka piekła jak cholera, ale nic na razie nie mogłem z nią zrobić. Cały czas myślałem o konieczności wyboru, aż zaczęło mi się niedobrze od tego robić. W końcu znalazłem sensowne wyjście, a dokładniej dam wybrać im. Jeśli żadna nie zrezygnuję, to będę mógł ponownie zacząć się martwić. Po prysznicu podszedłem do lusterka. Dobra luz, jeszcze nie czas na golenie się. Umyłem więc tylko zęby i wylazłem okręcony na biodrach ręcznikiem. Kompletnie nie miałem ochoty wychodzić. Jak ktoś będzie chciał coś ode mnie, to przyjdzie. Bokserki, szare bojówki i biała, trochę luźna koszulka bez rękawów. Po chwili leżałem na łóżku z łapami w górze i bandażowałem jedną z nich. Który to już raz? Ciężko powiedzieć. Ale w takim tempie, to do trzydziestki, jeśli jej dożyję, stracę czucia w palcu, jeśli oczywiście go sobie wcześniej nie odgryzę.
Nagle echo przyniosło odgłos kroków, które w szybkim tempie zbliżały się do mojego pokoju. Już się stękniła? Dlaczego pomyślałem od razu o Caroline? Zaśmiałem się. Ktoś stanął przed moimi drzwiami i je otworzył, ale nie wszedł do środka. Podniosłem się jakbym chciał robić brzuszki. W drzwiach stała dziewczyna niższa od Caroline, lecz równie drobna.
- Ariana - mruknąłem i spowrotem opadłem na materac.
Ari?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz