Na stołówce wspominaliśmy z Ari jak się poznaliśmy. Pośmialiśmy się trochę, ukradłem na końcu jej resztę kanapki po czym ona stwierdziła, że ma do mnie prośbę. Gdy dowiedziałem się, że chodzi o Dylana, to automatycznie zeszła ze mnie cała radość. Wędrowałem gdzieś wzrokiem i czułem jak moje mięśnie się spinają.
- Nie chcę, żebyś mówił mu o tym, co widziałeś. O moich... - tu urwała i skierowała swój wzrok na nadgarstki.
- Jak bym chciał powiedzieć co się stało temu palantowi, to bym powiedział od razu - wstałem od stołu i podszedłem do zlewu aby umyć nóż i talerz.
- On nie jest palantem.. - powiedziała dziewczyna.
- Dla mie będzie dwulicowym idiotą i nic nie zmieni mojego zdania - rzuciłem nożem prosto do szafki po czym oparłem się rękoma o rogi zlewu. Westchnąłem ciężko po czym odwróciłem się w jej stronę.
- I tak się to wyda - rzekłem obojętnie.
- Co masz na myśli ?
- Jak będziesz miała opatrunki to wystarczy jak cię chwyci za nadgarstek - warknąłem.
- Nie wyda...
- Zobaczymy. W ogóle dziękuje ci, że byłaś ze mną tylko dlatego, bo byłem nawalony.. serio dzięki.
- L - Leo.. - powiedziała cicho spuszczając głowę.
- Co ?
- Skąd ty niby to wiesz ?!
- Tak się składa, że Nicolas ma obok Dylla pokój. Trochę was tam słychać.
Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć.
- Dobra, mniejsza o to... - podszedłem do niej i ją przytuliłem.
Nasze Deamony się ścigały a gdy skończyły zaczęły patrzeć na siebie z byka.
- Dobra... pójdę już, bo jeszcze nas ten cały Dyllan zobaczy.. - wywróciłem oczami i puściłem dziewczynę.
- Sanczes, chodź...
<Ariana ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz