- Pamiętam Hailey - ująłem jej twarz w dłonie. - Wszystko… chociaż wolałbym chyba tej mojej głupiej desperacji nie pamiętać. I tego jak polazłem na rozłączenie… ale jest wiele cudownych chwil, które przeważają. - dotknęła mojego policzka, a ja syknąłem. Jej uderzenie nie było mocne, ale policzek mnie nieźle piełk.
- Ale… jak to możliwe?
- Nieświadomy wszystkiego polazłem szukać Lavi, a jak już ją znalazłem to cóż… impuls? Chyba można to tak nazwać. W każdym razie nagle wszystko do mnie powróciło. Na początku to jakby jak zobaczony film, albo przeczytana książka, teraz to świadomość - złączyłem nasze czoła. - I przepraszam za tą nogę… bo chyba jeszcze tego nie zrobiłem.
- Owszem nie zrobiłeś.
- Przepraszam - zamruczałem i ją pocałowałem.
- Słabe te przeprosiny…
- Na inne na razie nas oboje nie stać - zaśmiałem się. Spojrzałem na kompletny chaos panujący w pokoju dziewczyny. Kawałki szkła, porozrzucane rzeczy, pełno pudeł i kartonów. - Jakaś bitwa tu była czy jak?
- Można tak powiedzieć - odparła. - Zrobisz coś dla mnie… znowu?
- Wszystko… znowu - uśmiechnąłem się mówiąc to. Przysunąłem się do mnie i objąłem ją, a ona wtuliła się w mój tors.
- Nie rób mi tego więcej i już mnie nie puszczaj - oparłem się policzkiem o czubek jej głowy. Nadal towarzyszyło mi dziwne uczucie. Wszystko pamiętam, ale miłość nagle się nie włącza. Zmarszczyłem czoło. A może jednak tak? W końcu w przeciwnym razie, nie czułbym takiego obezwładniającego ciepła. Im dłużej tak siedzieliśmy tym więcej uczuć się we mnie wlewało, powracało. Tak bardzo mi czegoś brakowało, a teraz to przeminęło. Niczego więcej nie chcę.
- Ej ładna, a co z tym burdelem?
- A czy to ważne? - zapytała.
- No miałem ci podobno z nim pomóc - odparłem.
- Nie pali się.
- Okey - delikatnie ją podniosłem i położyłem na środku łóżka, położyłem się obok. Objąłem ją w biodrach i przysunąłem twarz do jej talii. Hail jedną rękę położyła wzdłuż moich pleców, a dłonią u drugiej muskała moją szyję. - Brakowało mi tego.
- Tak? Czego dokładniej? - zapytała.
- Wiem, że nie uwielbiasz takich wyznań - uśmiechnąłem się.
- Ale powiedz… - poprosiła.
- Brakowało mi bliskości i uczucia. Męczyło mnie to, że nie pamiętam. Męczyło mnie twoje spojrzenie i to, że tylko jedno z nas ma wspomnienia o nas. Brakowało mi ciepła i czułem, że czegoś mi brakuje, że coś zostało mi brutalnie wyrwane i to coś było najpiękniejszym dozaniem w moim życiu. A kiedy się pocałowaliśmy ostatnim razem, jak mało ci nosa nie złamałem, a później Dyll mi prawie głowę rozwalił i prawie go pociąłem…
- Co?
- Nieeeważne - odparłem. - Więc kiedy się pocałowaliśmy to nogi mi się jak z waty zrobiły i dziwne ciepło mnie wypełniło, wiedziałem, że muszę sobie przypomnieć. Muszę.
- A teraz?
- Cichaj.
- Nie - podciągnąłem jej bluzkę i ją lekko ugryzłem. Dostałem za to po głowie. - Auć.
- To cichaj - pocałowałem ją w to samo miejsce. - Teraz to ja niczego nie potrzebuję, tylko mnie już nie bij Tysonie - zaśmiałem się, ale po chwili spochmurniałem. - Naprawdę byś mnie zostawiła takiego nic nie pamiętającego, żeby mógł być “szczęśliwy”? - zrobiłem symboliczny cudzysłowie w powietrzu. - Odpowiesz?
- Nie.
- Aha - wybuchnąłem śmiechem.
- Możemy udawać, że to pytanie nie padło?
- Nie.
- Aha - teraz oboje zaczęliśmy się śmiać.
- To co teraz zrobimy?
- Mnie się pytasz?
- To ty masz tutaj nogę w gipsie, ty wybieraj.
Hail?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz