piątek, 3 lutego 2017

Od Charlie C.D Leo

Patrząc w jego piwne oczy, czułam, że się w nich zatracam. Ujęłam w dłonie twarz mężczyzny, przejeżdżając delikatnie dłonią po jednym z jego policzków. Dobre pytanie. Czego ja właściwie chcę? Gdzieś w środku czułam, że potrzebuję go obok, że tylko on wprawia mnie w dziwne uczucie osłupienia, kiedy na niego patrzę, że tylko na jego widok, całe moje wnętrze zaczyna ogarniać dziwne ciepło. Mogłabym wgapiać się godzinami w ten zawadiacki uśmiech, w te oczy. Mózg krzyczał „powiedz to na głos!” lecz serce radziło „ jeszcze zaczekaj.”. Uciekłam na chwilę wzrokiem od jego oczu, by obejrzeć resztę jego twarzy. Kiedy z powrotem powróciłam do tych głębokich, brunatnych tęczówek, na moją twarz zawitał lekki uśmiech. Nawet nie jestem do końca pewna czym został wywołany, po prostu był.Po chwili zawahania zaczęłam mówić, ówcześnie, układając jedną z rąk na szyi chłopaka.

- Chcę twojego towarzystwa, twoich słów i obecności. Chcę z Tobą rozmawiać, śmiać się i płakać. Chcę dzielić z Tobą problemy.. – w tej chwili wzrokiem uciekłam na blizny, znajdujące się na jego rękach. Jednakże szybko powróciłam do jego oczu. – Chcę budzić się rano widząc Twoją twarz, i trwać w świadomości, że to ty odgoniłeś wszystkie koszmary. Chcę móc wypłakać się w Twoje ramię, wiedząc, że postarasz się mnie zrozumieć. Chcę poznać Twoje marzenia, by pomóc Ci je realizować, jak również odkryć Twoje sekrety, by dowiedzieć się jakich tematów unikać. Chcę Ciebie…- wyszeptałam, posyłając mężczyźnie szczery uśmiech. Chwilę jeszcze wpatrywał się w prosto w moje oczy, lecz po chwili schylił się i złożył całusa na moim czole. Zaraz po tym usiadł  i przetarł twarz dłońmi. Nagle skierował na mnie pytający wzrok, jakby czegoś wyczekiwał.
- Pewnie. Idź, przemyśl to.. – szepnęłam unosząc kąciki ust. Alves pokiwał energicznie głową po czym wstał i chowając swojego podopiecznego wyszedł z pokoju, zabierając ze sobą naczynia. Gdy jego sylwetka zniknęła za drzwiami odetchnęłam głęboko. Miałam wrażenie, że przez cały ten czas, kiedy był obok wstrzymywałam oddech jak głupia. Podniosłam się z łóżka i zawlekłam się do łazienki. Tam czekał na mnie długi gorący prysznic. Po tym przebrałam się w luźne ubrania, połknęłam zalecaną dawkę leków i ponownie ległam się do łóżka. Ustawiając protezę obok łóżka, sięgnęłam po leżący na półce telefon. Dziesiąta trzydzieści. Wcześnie. Wtuliłam się w poduszkę zamykając oczy.
-Draven, zasłoń okno proszę. – wymruczałam  okrywając się kocem po same ramiona. Zwierzak wykonał prośbę po czym ułożył się koło mojej stopy. Jebane leki, dlaczego działają na mnie w ten sposób? Nie zwróciłam już nawet uwagi na brzęczący obok telefon, po prostu pozwoliłam samej sobie odpłynąć w ciemność.
Obudziło mnie głośne uderzanie w drzwi. Zerwałam się z łóżka, jak poparzona i kompletnie zapominając o tym, że jestem bez nogi, runęłam jak długa na podłogę, robiąc przy tym niemały hałas. W tym momencie drzwi drgnęły, jakby miały zaraz wypaść z zawiasów. Siedząc na podłodze udało mi się przekręcić zamek. Drzwi otworzyły się natychmiastowo, a do środka wpadł brunet. Nie zauważył mnie, siedzącą w poprzek przejścia i potknął się o moją nogę i gdyby nie kanapa, upadł by prosto twarzą na ziemię. Ponadto sprzedał mi niezłego kopa w podudzie. Kiedy skierował na mnie wystraszony wzrok uśmiechnęłam się tylko lekko, masując obolałe miejsce.
- Pali się czy jak? – przymknęłam oko ziewając.
- Dzwoniłem. Z piętnaście razy. - mruknął spanikowany. Widocznie wystraszył się, kiedy przez osiem godzin nie dawałam znaku życia. Tak, osiem. Zegarek wskazywał szóstą wieczorem. 
- Spałam. – wybroniłam się, szczerząc zęby. 

Leo? Następne będzie śmieszne hehe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty