Nie przestałam uciekać, biegiem śmignęłam przez drzwi wejściowe zatrzymując się dopiero kilka korytarzy później, gdzie nie było nikogo. Dopiero tam zjechałam oparta plecami o ścianę. Poza unikaniem tłoków, martwiłam się również o Orina. Z obserwacji wielogodzinnej łatwo było podsumować, że praktycznie znaczna większość ludzi tu mają za Mroczne Materie różne drapieżniki a mój to zwierzę idealne do zapolowania. W takich momentach byłam na siebie zła, że narażam go na tak wielkie niebezpieczeństwo. Jakby w geście solidarności, ułożył się przy mnie kładąc głowę mi na kolanach. Leciutko go pogłaskałam po rosnących różkach, przymknął oczy. Ledwie cofnęłam dłoń, a natychmiast podniósł głowę będąc już na kończynach. Ktoś znowu się zbliżał.
Zza ściany wyszedł ponownie ten sam chłopak z wcześniej. Kiedy zauważył moją obecność, zdziwił się i zaczął zbliżać się wolnym krokiem. Nic by to nie dało, gdybym nie uciekała wcześniej niczym maratończyk, teraz bym to powtórzyła. A tak? Chciałam być pochłonięta przez ścianę do której tak kurczowo się przysuwałam. Zatrzymał się tak może z trzy metry ode mnie. Na barku siedział mu biały gołąbek. Czy to jego Mroczna Materia?
-Hej- zaczął spokojnie- nie musisz uciekać, nic ci nie zrobię, naprawdę.
"Więc czego chcesz?" pomyślałam patrząc na niego przestraszona.
-Chciałbym tylko poznać ludzi, którzy też tu są- dodał jakby czytając mi w myślach.
"Akurat. Wszyscy są tacy sami. Prędzej czy później znowu się poczuje ból" miałam z tym zbyt dużo wspólnego. Zrobił pół kroku do przodu.
-Widzę, że się boisz, rozumiem. Czy chociaż powiesz jak się nazywasz? Ja jestem Kristian.
-Sophie- powiedziałam cichutko. Jego spojrzenie nie zdradzało złych intencji, więc może będę tego żałować ale przedstawiłam się.
<Kristian?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz