W jednej chwili ciszę przerwała, cicha melodia grana przez Jimina na pianinie. Uważnie przysłuchiwałam się jej, lekko wystukując rytm nogą. Wspaniałe…
- Kojarzę to melodię… - mruknęłam cicho, by nie zagłuszyć dźwięku instrumentu. – Nie puszczałeś jej kiedyś, Jimin?
- Tańczyliśmy kiedyś do niej. – podpowiedział. – To znaczy, ja cię do tańca zmusiłem.
Od razu lampka zapaliła mi się w głowę. No tak. Już pamiętam, skąd ją kojarzę.
- Już wiem. – uśmiechnęłam się na tamto wspomnienie. – Pamiętam ten taniec.
- Twoje zapieranie się, wtedy nic nie dało. – zaśmiał się.
- Bo nie lubię tańczyć. – odparłam, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Jak na zawołanie, muzyka ucicha. Zerknęłam pytająco na chłopaka. Jak gdyby nic wstał od pianina, by stanąć przede mną. Teatralnie nie ukłonił, wyciągając przed siebie dłoń.
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną? – zapytał szarmancko. Westchnęłam cicho.
- Nie ma muzyki.
Już po chwili, na pianinie leżał telefon, a z jego głośnika płynęła spokojna melodia. Już wiedziałam, że nie ma dla mnie ratunku. Niepewnie ujęłam jego dłoń, wstając do pionu.
- Zawsze musisz być przygotowany, co? - mruknęłam. - Nie umiem tańczyć, Jimin.
- Spokojnie miśka. – zaczął. – W moich objęciach będziesz królową tańca.
- Znowu to samo… - zaśmiałam się.
< Jimin? Chyba są xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz