Gdy Ari odeszła wiedziałem, że to już koniec. Nie mam po co się starać. Kochałem ją i nadal będę ją kochał... ale jak siostrę. Dostałem po prostu kosza i musze się jakoś z tym pogodzić. Nie chce się zabić... jeszcze.
Patrzyłem jak dziewczyna odchodzi. Ból w moich oczach dało się wyczytać na kilometr.
W sercu poczułem ukłucie, a dodatkowo rana, która do końca jeszcze się nie zagoiła po nożu daje o sobie znaki.
Pokręciłem głową i poszedłem zrezygnowany do sali rozrywki.
Jak na złość Alex tam siedział...
- I co tak się gapisz pokrako, zostawiła cię zgaduje - zaśmiał się.
- Zamknij morde... - wycedziłem przez zęby podchodząc do stołu bilardowego.
Może chociaż gra mnie troche odstresuje... ale nie jestem pewny, gdyż towarzystwo Alexa jest bardziej stresujące niż czekanie pod murem do odstrzału...
***
Gdy wkręciłem się w grę nieoczekiwanie ktoś złapał mnie w pasie.
Spojrzałem na ręce. Dlaczego ten psychol musi mi wszystko rujnować ?!
- Leoś... nie dąsaj się. - powiedział cichym i spokojnym głosem.
- Alex, odejdź. Nie będę dwa razy się powtarzał..
- Leo, znowu jesteś samotnikiem, chcesz nim zostać do samego końca ? - zapytał opierając głowę o moje ramię.
- Mówiłem, że dwa razy nie będę się powtarzał co do zostawienia mnie - w tej samej chwili walnąłem go kijem w brzuch i wyszedłem z pomieszczenia udając się do siebie.
Po drodze wpadając jak na złość na Ari.
- Pa, ale proszę, nie unikaj mnie...- powiedziałem cicho ale wystarczyło to Aby dziewczyna to usłyszała i się zatrzymała....
< Ari >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz