Gdy poprosiłem aby nie milczała, ona tylko podeszła do mnie i ujęła moją twarz w swoje delikatne dłonie. Po ciele przeszły mnie ciarki, byłem zaskoczony kiedy ta jeszcze bardziej się zbliżyła. Zamknąłem oczy, nie chciałem przerywać tej chwili, nie teraz. Brakowało mi jej... cholernie mi jej brakowało. Ale w pewnym momencie skończyła tą piękną historie pytając mnie.
- Leoś ? Nic ci nie jest ? Wszystko w porządku ? Coś cię boli ? - z jej ust wylał się potok.
Jej głos... to wszystko doprowadza mnie do szału. Ari mówiła rozgorączkowana.
- Ari... - powiedziałem cicho. Nic mi nie było, trochę gorzej było z Alexem.
Gdy dziewczyna puściła moją twarz, to swoją dłonią ujęła mą dłoń i kciukiem zaczęła ścierać krople krwi.
- Pewnie cię to piecze. Chodźmy, ktoś to musi opatrzyć.
- Ariś, nic mi nie będzie, to tylko kostki...
- Chodź - powiedziała ze zmartwieniem w głosie po czym spojrzała na mnie.
- No dobrze.
Ruszyliśmy korytarzem do części szpitalnej. Przez cały ten czas Ariana trzymała mnie za dłoń. Przejechałem kciukiem po jej, lekko się uśmiechając.
Ja wiem, że przez ten czas, co milczała, nie chciała mnie znać i najchętniej by mnie się pozbyła, była cały czas z Dylanem. Dlaczego ja myślę, że mój rozdział z Ari został zamknięty ? Może faktycznie na nią nie zasługuję ? Sam już nie wiem...
Gdy dotarliśmy na miejsce w gabinecie siedziała jeszcze jedna osoba. Był to Alex.
- Alves, taki słaby jesteś, że ze wględu na głupie kostki przyszedłeś tutaj ? - zapytał trochę niewyraźnie.
Nie zareagowałem na to, przyszedłem tylko ze względu na Ariane.
Widziałem jak dziewczyna zerka na człowieka z brakiem zębów.
- Nie przejmuj się nim... - chwyciłem ją w tali i powiedziałem to opierając brodę o jej ramię.
Ona lekko się wzdrygła. Przepraszam...
Jakiś nie znany mi pielęgniarz przyją mnie i zdezynfekował rany, a następnie zabandażował mi rękę.
Moja dłoń wyglądała jakbym szykował się do jakiejś walki bokserskiej i bandażował rękę.
- Masz, to mieć przez minimum dwie godziny, zneutralizuje opuchliznę i ból - rzekł facet.
Wyszliśmy z tego piekła i ruszyliśmy do miejsca nszego spotkania.
- Ari, ja wiem, że ty cały ten czas spędzałaś z Dylanem. Chce dać ci wybór, choć coś czuję, że i tak byś poszła do Dylana bez mojej zgody.
Chce abyś była szczęśliwa, nie chcę ci tego zabierać. Przeze mnie tylko się martwisz - zacząłem zanim doszliśmy pod drzwi.
- Leo, wybór nie jest taki łatwy - powiedziała cicho.
Popatrzyłem jej w oczy dlaczego mnie do nich tak ciągnie ? Dlaczego Ari musi być taka słodka, urocza ?
- Zanim zdecydujesz chce coś zrobić... - w tej chwili pocałowałem ją. Ona ulozyla swoją dłoń na moim policzku i przejechała po nim kciukiem. Nie chce kończyć tej chwili, tak było kiedyś i chciałbym aby tak zostało jednak wybór należy do niej.
Nawet jak mnie zostawi, to zawsze będę dla niej jak brat. Zawsze będę ją bronił i nie zostawię w trudnej chwili... gdy będzie naprawdę źle będę od tego aby ją pocieszyć...
- Wybór należy tylko do ciebie skarbie - powiedziałem odrywając swoje usta od jej.
<Ariś ?>
PS. Nie ma to jak piosenki, które mi się włączyły podczas pisania.
- Peron
- Love Me Like You Do
- Życie będzie jak poemat
- Whisky
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz