poniedziałek, 30 stycznia 2017

Od Charlie C.D Sebastiana

Chwilę wpatrywałam się w Sebastiana, marszcząc brwi w złości. Dlaczego wybrał akurat tę część wyzwania? Kiedy wlepił we mnie swój pytający wzrok, energicznie pokręciłam głową. Szybko założyłam na głowę kaptur i ściągnęłam sznureczki, ukrywając tym samym całą swoją twarz.
- O Nie, Na to nie licz. Rób z siebie barana i ściągaj ciuchy. Ja nie patrzę. – mruknęłam. Długo nie wytrzymałam z tym kapturem na głowie, po czasie zaczęło brakować mi tlenu, przez co byłam zmuszona do ściągnięcia okrycia. Kiedy skierowałam swój wzrok na Sebastiana, siedział już w samych bokserkach, z miną naburmuszonego dziecka. Z trudem powstrzymałam falę śmiechu. Dziwnym trafem, przegrałam ostatnią rundę, za co zostałam obdarzona niewykonalnym zadaniem.
- Zrób z pięć pompek. Jak nie zrobisz, zostaniesz przechrzczona mianem laleczki, nie umiejącej sobie poradzić dziewczynki. – warknął Alex, wyginając usta w sprytnym uśmiechu. Posłałam w jego kierunku złowrogie spojrzenie, wyjmując w tym samym czasie ogipsowaną rękę z kieszeni.
- Mam złamaną rękę baranie. Nie mogę zrobić pompek.
- Więc będziesz lalunią, ojej. – udał przejęcie, po czym głupkowato się zaśmiał. Kiedy to zrobił został obdarzony przez moich przyjaciół zspojrzeniami, które mogły wskazywać tylko jedno – „ masz przejebane” .
- Wolę być lalunią niż szczerbatym pieskiem. – Uśmiechnęłam się sztucznie po czym wyprostowałam nogi. – Koniec gry, więc może znajdźcie sobie jakieś inne zajęcie. – rzuciłam do chłopców, którzy zaszczycali nas swoją obecnością kilka ostatnich godzin. Schlierenzauer warknął coś pod nosem po czym wstał i biorąc za fraki swojego kumpla wyszedł. Leo i Sebastian obdarowali mnie zdziwionymi spojrzeniami.
- No co? – zmarszczyłam brwi, po czym zaczęłam zbierać karty do kupy.
- Szczerbaty piesek, huh? – zaczął Sebastian, po chwili wciągnął na tyłek spodnie.
- Nie miał górnej dwójki i trójki oraz dolnej jedynki, nie gadajcie, że nie widzieliście. Ktoś mu niezły cios zasadził – parsknęłam śmiechem odnosząc karty na swoje miejsce. Gdy wróciłam chłopcy zaproponowali film. Cóż, ostatnio było w miarę sympatycznie, więc zgodziłam się, proponując swoje lokum. W pokoju miałam zrobiony prowizoryczny rzutnik, który mógł pokazać na ścianie obraz wielokrotnie większy. Przemierzając korytarz, ponownie trafiliśmy na tego barana Alexandra. Bez słowa złapał Liona za nadgarstek, po czym zaczął go ciągnąć w przeciwnym kierunku.
- Ej koleś, ogarnij się ok? Jak na razie sprawiasz tylko kłopoty i wkurwiasz wszystkich dookoła. – rzuciłam, kiedy mężczyzna zaczął ciągnąć bruneta. Na moje słowa odwrócił się, po czym stanął naprzeciwko. Był wyższy, co zmusiło mnie do zadarcia głowy w górę. Patrzyłam mu w oczy, we własnych mając złość.



- A ty co? Obrońca praw zwierząt? – prychnął by po chwili odepchnąć mnie w kierunku ściany. Wyciągnęłam ręce z kieszeni, by złapać równowagę. Niestety wylądowałam na tyłku. Długo sobie nie posiedziałam, gdyż Sebastian podniósł mnie za paszki na równe nogi.  Kiedy zdałam sobie sprawę co właśnie się stało, poczułam nagłą chęć wybicia mu kolejnych zębów.
- Raczej przyjaciółka -  warknęłam podchodząc bliżej mężczyzny. W jednej chwili podniosłam ręcę, a kiedy otworzył usta by coś powiedzieć wymierzyłam w jego brodę lewy prosty. Gdy po chwili dołączyłam do tego prawy prosty uderzając prosto w jego podbródek chłopak zachwiał się, w tamtej chwili wymierzyłam mu też ostrego kopa przez co był zmuszony do cofnięcia się o parę kroków. Moje ciosy musiały być wymierzone w górę, co nieco komplikowało sprawę. Poza tym lewa ręka, na której znajdował się gips, zaczęła srogo napierdalać.  Rozproszyło mnie to. Zacisnęłam prawą rękę na gipsie, jakbym wierzyłam, że to w czymś pomoże. Syknęłam zaciskając mocniej powieki. Kurwa, co mnie podkusiło żeby mu przywalić? A no tak, popchnął mnie. Nagle na moją twarz również zawitał ból. Poczułam się, jakby ktoś sprzedał mi cios jakimś ciężkim przedmiotem, obstawiałabym młotek, gdybym nie była pewna, że to właśnie pięść Schlierenzauera zawitała na mojej twarzy. Wleciałam na ścianę za sobą, przystawiając prawą rękę do nosa. Zamroczyło mnie i to porządnie. Mimo, że mężczyzna nie trafił prosto w nos, czułam jak po moich wargach ścieka krew. Przez chwilę usłyszałam za sobą śmiech, lecz nagle ucichł, jakby ktoś zatkał mu gębę. W jednej chwili poczułam na ramionach czyjeś dłonie, odwróciłam się gwałtownie, gotowa do ciosu, lecz osoba, która mnie zaskoczyła nie okazała się być wrogiem. To był Sebastian, spojrzał na mnie, po czym chwycił za podbródek i odwrócił moją głowę w ten sposób, że część  która ucierpiała była skierowana w jego stronę. Cicho zacmokał.
- Będzie siniak.. – szepnął po czym zabrał rękę. Siniak czy nie, ważne, że tamten mnie popamięta. Moich przyjaciół się tak nie traktuje, o nie nie. Dopiero teraz zorientowałam się, że ów wrogi osobnik leży na ziemi, a mnie ktoś ciągnie w kompletnie przeciwnym kierunku. Teraz moi przyjaciele postanowili ciągać mnie. Świetnie. W mgnieniu oka znaleźliśmy się w skrzydle. Pax nastawił mi nos i dał mrożonkę, zaś dla Leo opatrzył zdarte kłykcie. A więc to on posłał go na glebę. Chyba naprawdę się nie lubią. Kiedy wyszliśmy, chłopcy chwilę ze sobą szeptali, wymieniając wymowne spojrzenia. Nagle ich oczy utkwiły we mnie.
- Mieliśmy iść oglądać film… - mruknęłam. Czułam pojawiającego się na lewej stronie twarzy, fioletowego sińca. Po chwili wahania wszyscy troje ruszyliśmy w stronę mojego pokoju. Na miejscu załączyłam film, umieszczając telefon w rzutniku. Nie wiem czemu, ale panowała jakaś napięta atmosfera. Czułam, że się na mnie gapią i w końcu nie wytrzymałam. Zatrzymałam nagranie i siadając naprzeciw chłopców spytałam.
- Co z wami? – warknęłam oburzona, wycierając stróżkę krwi, która wyciekła z mojego nosa. 

Leo? Wymianka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty