wtorek, 24 stycznia 2017

Od Sebastiana DO Charlie

Poranek w strefie nie różni się specjalnie od poranka w swoim domu. Zawsze wpadnie jakiś promyk światła i ptaszki poćwierkają. Dodatkowo zawsze jest tak samo.. 
~ Wstawaj baranie !
- Zamknij się, jest siódma rano głupi ptaku.
~ No właśnie, słonko wstało to ty też możesz !
Dlaczego ty nie jesteś psem bądź kotem. Był by spokój. Teraz mam tylko drącą się na mnie papugę.
I co ja mam zrobić ? Sava nie da mi żyć, więc muszę podnieś tyłek.
Zrzuciłem kołdrę i usiadłem na łóżku przecierając twarz dłońmi.
~ Księciunio dupe podniusł !
Najchętniej udusił bym tego ptaka.
Wstałem z wygodnego mebla i podszedłem do szafy, skąd wyciągnąłem czarne jeansy i białą koszulkę z nadrukiem.
Następnie ruszyłem pod prysznic. Chłodna woda pobudzi moje ciało do działania.
W końcu stanąłem przed lustrem i wziąłem maszynkę aby ogolić lekko przydługawą brodę.
Gdh skończyłem przejechałem po twarzy dłonią.
- Sava, jest siódma trzydzieści. Idziemy na papierosa, rusz kuper.
~ Aj aj kapitanie.
Jak nie książe to kapitan... to jeszcze ujdzie ale coś czuję, że nie raz mnie nazwie jeszcze cymbałem, debilem czy przygłupem.
Ubrałem trampki i założyłem płaszcz, po czym Sava usiadła mi na ramieniu.
~ Seba, uwiń się z tym szybko, bo zimno - powiedziała w drodze na zewnątrz.
- Nie poganiaj mnie... - westchnąłem.
Stałem oparty o barierkę piętnaście minut. Spaliłem dwa papierosy i stwierdziłem, że na razie z tym skończę, bo przed przyjazdem tutaj paliłem jednego na tydzień a teraz pale minimum dwa dziennie.
Wróciłem do pokoju i odwiesiłem płaszcz.
Czas coś zjeść. Nie lubię z tym ptaszyskiem chodzić na stołówkę ale los tak mnie ukarał.
Jak bym nie mógł nie mieć dłoni...
Na tę myśl wywróciłem oczami.
Udałem się po swoją porcję jedzenia. Odwracjąc się popatrzyłem się prosto na stolik, przy którym zawsze siedziałem. Tym razem nie było do mnie miejsca. Super...
Praktycznie wszędzie zajęte.
~ Trzeba było przyjść wcześniej ciołku.
- Zamknij się.
Wypatrzyłem jeden stolik, gdzie leżała taca. Najwidoczniej siedzi tam tylko jedna osoba. Dałem krok i nagle poczułem na sobie gorący płyn.
Spojrzałem na koszulkę a następnie na osobę, którą miałem zaraz zabić..
Była to dziewczyna, pierwszy raz ją tutaj widzę.
- Przepraszam ! - powiedziła spanikowana.
Pokręciłem tylko głową, odstwiłem tace na blat i zdjąłem koszulkę. Nie mam ochoty na popazenia.
- Nie przejmuj się, nic się nie stało - powiedziałem spokojnie. Musiałbyć to jej pierwszy może drugi dzień w strefie. Każdy popełnia błędy ale Sava tego nigdy nie zrozumie.
~ Coś ty zrobiła idiotko ?! Naucz się chodzić !
- Sava, mogłabyś być milsza... - powiedziałem przez zęby.
Udałem się do stolika wraz z tacą, który był moim celem.
Usiadłem przy nim i zacząłem jeść kanapkę.
- Nie chciałam - zza moich pleców dobiegł ten sam głos dziewczyny, która mnie przepraszała.
- Już mówiłem, że nic się nie stało. A tą kupą pierza się nie przejmuj... - powiedziałem biorąc kolejnego gryza.
Gdy zjadłem cały posiłek stwierdziłem, że się przedstawie.
- Jestem Sebastian.
- Charline.
- Myślę, że mogę mówić ci Charlie ?
Dziewczyna tylko pokiwała głową.
Po chwili dostrzegłem włochatą kulkę siedzącą obok niej. Czyżby panda czerwona ?
Te zwierzaki są tak słodkie...
- Za deamona masz ładnego misiowatego zaśmiałem się po czym lekko się uśmiechnąłem i patrzyłem raz na dziewczynę a raz na pandę...
~ Może jeszcze jej powiedz, że chcesz się z ni... - w tej chwili zamknąłem dzób zazdrośnikowi. Wiem co ona chciała powiedzieć ale to już by była przesada...

< Charlie ? ^.^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty