Siedziałem z Sebastianem na śniadaniu, Charlie miała zejść zaraz do nas aby się najeść. Niestety nie zaszczyciła nas towarzystwem.
Dokończyliśmy posiłek i porzegnaliśmy się. Seba poszedł w swoją stronę a mnie po drodze zaczepił jeszcze Alex.
- Nie mam teraz czasu na ciebie i nie mam ochoty ponownie ci przywalić. Odejdź ode mnie.
Alexander uniósł ręce do góry i przesunął się.
Przynajmniej on nie będzie mnie denerwował.
Ruszyłem pewnym krokiem przed siebie. Wiedziałem gdzie iść, chcę sprawdzić co dzieje się z Charlie, dlaczego nie przyszła.
Zapukałem do jej drzwi. Po chwili otworzyła mi dziewczyna z zakrwawioną chusteczką przy nosie i bez nogi.
Miałaś zejść na śniadanie.. - mruknąłem chowając ręce do kieszeni.
- Miałam, ale czuję się fatalnie.. - wyszeptała, po czym oparła się o pobliską ścianę.
- Mogę ?
- Wchodź - powiedziała.
- Ale ty tak stać tu nie będzieś - uśmiechnąłem się i wziąłem ją na ręce.
Nie powinienem dźwigać ale mówi się trudno.
- Postaw mnie głupku - zaśmiała się dziewczyna.
- Już, już - powiedziałem i posadziłem ją na łóżku po czym podałem jej chusteczki.
- Co się stało konkretnie, że nie przyszłaś ?
- Po pierwsze nos, po drugie nogi odmówiły mi posłuszeństwa a po trzecie popatrz jak ja wyglądam.
Chwyciłem delikatnie jej brodę i przekręciłem siny bok w swoją stronę.
- Zawsze mogło być gorzej, patrz pod tym względem - na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmieszek.
- Możliwe - sapnęła.
- Przynieś ci śniadanie, bo tak trochę przydałoby się coś zjeść.
Dziewczyna lekko pokiwała głową.
Więc wyszedłem z pomieszczenia i poszedłem je po jakieś kanapki i po dodatkowy deser, który przecież wygrała ode mnie.
***
Gdy wróciłem do niej ona siedziała z kolejną chusteczką przy nosie.
- Chcesz iść do Paxa ? - uniosłem lekko brew.
- Nie, będzie dobrze i dziękuję.
Usiadłem koło niej i patrzyłem jak powoli je.
- Musze cię opierdolić jeszcze raz.
- Za co ?
- Nie potrzebnie się wtrącałaś do sprawy z Alexem. On jest nieobliczalny i do niego najlepiej się nie zbliżać.
- Ale obraził mnie i dodatkowo chciał coś od ciebie.
- To jest sprawa między mną a nim - warknąłem unosząc ton. - On był kiedyś inny, zmienił się po przyjściu tutaj, jak zobaczył co sobie zrobiłem i ogólnie dowiedział się dlaczego.
- Chwila, wait what ? Co sobie zrobiłeś.
- Byłem prawie martwy. Wbiłem sobie nóż w klatkę uszadzając płuco a dodatkowo tak wyglądają moje ręce - podciągnąłem rękawy i ujawniłem szereg białych kresek od nadgarstka od zgięć.
- Ołł...
- E, żyje to się liczy ale mniejsza o mnie.
- Zayważyłaś, że Sebastian trochę bardziej się o ciebie martwi niż normalny człowiek ?
- Co masz na myśli - dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Wszystko - zaśmiałem się - idziesz się przejść ? - zapytałem.
- Możemy.
Dziewczyna wyciągnęła nogę spod łóżka i ją przytwierdziła.
Jej panda była pierwsza przy drzwiach. Ten misieł jest słodki. Sanczes bez niczego wskoczył mu na grzbiet i czekał aż Draven ruszy.
- Biblioteka czy dwór ? - uśmiechnąłem się.
< Charlie ? > Takie meh xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz