- To... to było najdziwniejsze wyznanie jakie słyszałem - odparłem szczerząc się. - I na razie mi starcza.
- Na razie? - zrobiła zdziwioną minę, a ja pokiwałem głową jak wariat.
- No a co myślałaś? Że zadowolę się tylko tyłkiem? No może innej sytuacji... - zrobiłem rozmarzoną minę, a ona walnęła mnie z całej siły w ramię. - Ej!
- Hamuj się!
- Dlaczego? - zarumieniła się.
- Bo tak... co z tymi łyżwami?
- No chodź - wstałem i podałem jej dłoń pomagając wstać. - Jazda na łyżwach jest tak banalna, że aż śmieszna.
- Dobijaj mnie.
- No chodź do mnie potworku - pojechała bliżej, a ja ją objąłem w pasie. Wzdrygnęła się, a ja przekręciłem oczami.
- Ani słowa - mruknęła. Jedna z moich dłoni pozostała na jej talii, postawiłem ją obok siebie tak, że stykaliśmy się biodrami. W drugą dłoń ująłem jej. Delikatnie ją prowadziłem, mówiłem żeby się rozluźniła, jaką postawę ma przyjąć. Pokazałem jej kilka prostych sposobów na niesamowite obroty , ogólnie wszystko się sprowadzało do zdolności utrzymania równowagi i balansowania ciałem. Puściłem ją.
- Okey. To teraz pokaż, co potrafisz - odjechała ode mnie, zrobiła kilka naprawdę ładnych obrotów. - No widzisz, to nie takie trudne.
Kiedy była już blisko mnie, chciała spróbować jechać tyłem, ale obracając się straciła równowagę. W mgnieniu oka, podjechałem do niej i ją złapałem, dokładniej złapałem pod ramionami i pod kolanami i podniosłem ją zanim zdążyła uderzyć o taflę lodu.
- Nie takie trudne? - zapytała.
- Dlatego tutaj jestem - uśmiechnąłem się. - Żeby cię zawsze złapać.
Ari? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz