Teraz już musi być mój, bo oszaleję. Ledwo mogłam się powstrzymać przed zdjęciem jego bluzki tu i teraz. To nie wyszłoby nam na dobre przy tej temperaturze.
Dlaczego on musi być tak cholernie seksowny? Po każdym jego słowie miałam wrażenie, że się rozpływam. Poczułam jego pełne, gorące usta na swojej szyi. Jego pocałunki były cudowne, przyjemne...jak żyję, nigdy czegoś takiego jeszcze nie doświadczyłam. Miałam wrażenie, że moje płuca już nigdy nie będą sprawne po takim czasie wstrzymywania oddechu. Oderwałam się od niego, a on spojrzał na mnie jak dziecko, któremu odebrano butelkę.
- Chryste - wychrypiałam - Wolniej
Znów się do mnie przybliżał, przymknęłam oczy i w tym momencie nasze usta ponownie się złączyły. Całował mnie namiętnie, delikatnie, ale z pasją o jaką go nie podejrzewałam. Nie ma to jak po prawie dwudziestu latach dowiedzieć się, jak twój przyjaciel cholernie dobrze całuje.
Oddałam pocałunek najlepiej jak umiałam, ale chyba wciąż nie byłam dobra w te klocki. Nagle położył ciepłą dłoń na moim krzyżu, poczułam, że się podnoszę. Oplotłam go nogami w pasie, wciąż nie odrywając się od tych ust o smaku poziomek i maliny. Jego język przesunął się po mojej dolnej wardze, z trudem opanowałam drżenie na całym ciele.
- Zaraz na coś wpadniemy - zaśmiał się
Poczułam gorąco na policzkach. Dobrze wiem, że przesadzam...to wszystko jest takie do mnie niepodobne. Emocje, które we mnie buzowały, nieco opadły.
Przy wejściu do budynku postawił mnie, musiałam zdjąć przemoczone adidasy. Rozejrzałam się dookoła, ale nigdzie nie zauważyłam biszkoptowego wielkokuda. Kochany daemon.
Kiedy podmuch gorącego powietrza uderzył we mnie z całą swoją mocą, uświadomiłam sobie, jak bardzo było mi zimno.
W jedynie skarpetkach zrobiłam parę kroków w stronę pokoju Dylana, kiedy ktoś pociągnął mnie za ramię i po chwili wylądowałam plecami przy ścianie.
- Miałem cię rozgrzać - wymruczał mi zmysłowo do ucha.
Nogi się pode mną ugięły, gdyby nie trzymał moich rąk nad moją głową, zjechałabym po ścianie.
- Dyll - powiedziałam cicho - Jeśli ktoś wyjdzie z pokoju...
Przełożył swoje wargi do moich, skutecznie mnie uciszając. Zalała mnie fala gorąca, poczułam jak na czoło wstępują mi kropelki potu.
Dlaczego on musi być tak cholernie seksowny? Po każdym jego słowie miałam wrażenie, że się rozpływam. Poczułam jego pełne, gorące usta na swojej szyi. Jego pocałunki były cudowne, przyjemne...jak żyję, nigdy czegoś takiego jeszcze nie doświadczyłam. Miałam wrażenie, że moje płuca już nigdy nie będą sprawne po takim czasie wstrzymywania oddechu. Oderwałam się od niego, a on spojrzał na mnie jak dziecko, któremu odebrano butelkę.
- Chryste - wychrypiałam - Wolniej
Znów się do mnie przybliżał, przymknęłam oczy i w tym momencie nasze usta ponownie się złączyły. Całował mnie namiętnie, delikatnie, ale z pasją o jaką go nie podejrzewałam. Nie ma to jak po prawie dwudziestu latach dowiedzieć się, jak twój przyjaciel cholernie dobrze całuje.
Oddałam pocałunek najlepiej jak umiałam, ale chyba wciąż nie byłam dobra w te klocki. Nagle położył ciepłą dłoń na moim krzyżu, poczułam, że się podnoszę. Oplotłam go nogami w pasie, wciąż nie odrywając się od tych ust o smaku poziomek i maliny. Jego język przesunął się po mojej dolnej wardze, z trudem opanowałam drżenie na całym ciele.
- Zaraz na coś wpadniemy - zaśmiał się
Poczułam gorąco na policzkach. Dobrze wiem, że przesadzam...to wszystko jest takie do mnie niepodobne. Emocje, które we mnie buzowały, nieco opadły.
Przy wejściu do budynku postawił mnie, musiałam zdjąć przemoczone adidasy. Rozejrzałam się dookoła, ale nigdzie nie zauważyłam biszkoptowego wielkokuda. Kochany daemon.
Kiedy podmuch gorącego powietrza uderzył we mnie z całą swoją mocą, uświadomiłam sobie, jak bardzo było mi zimno.
W jedynie skarpetkach zrobiłam parę kroków w stronę pokoju Dylana, kiedy ktoś pociągnął mnie za ramię i po chwili wylądowałam plecami przy ścianie.
- Miałem cię rozgrzać - wymruczał mi zmysłowo do ucha.
Nogi się pode mną ugięły, gdyby nie trzymał moich rąk nad moją głową, zjechałabym po ścianie.
- Dyll - powiedziałam cicho - Jeśli ktoś wyjdzie z pokoju...
Przełożył swoje wargi do moich, skutecznie mnie uciszając. Zalała mnie fala gorąca, poczułam jak na czoło wstępują mi kropelki potu.
- Zrobiłeś, co chciałeś? - zaśmiałam się, odrywając się od niego
- Nawet nie w połowie - wyszczerzył się, łapiąc mnie pod kolanami i zawieszając sobie przez ramię.
Przez całą drogę chichotaliśmy i obijaliśmy się o ściany, aż usłyszeliśmy szczęk zamka. Spojrzałam w stronę pierwszych drzwi.

Błyskawicznie znaleźliśmy się za drzwiami Dylla. Położył mnie na łóżku, kładąc się na mnie i całując po szyi. Ja jednak nie byłam w stanie się skupić...co sobie pomyśli Leo o tym wszystkim? Że albo go zostawiłam dla Dylla, albo tak szybko się pocieszyłam.
I tak źle, i tak niedobrze. Moje rozmyślania przerwał chłopak, który podwinął "swoją" bluzę, w którą byłam ubrana. Zrobiło mi się jeszcze goręcej, o ile to możliwe. Wyrzuty sumienia jednak nadal mnie dręczyły, pociągnęłam się do siadu i oparłam o ścianę. I ta nagła zmiana mojego drogiego przyjaciela...nie wierzyłam, że Dyll chce mnie wykorzystać tylko do własnych żądzy, ale ostatnie czasy uzbroiły mnie w podejrzliwość.
Za szybko to się wszystko potoczyło...co jest dość śmieszne. Czekałam na niego dwadzieścia lat.
Dylan widocznie zauważył zmianę na mojej twarzy, bo zmarszczył brwi i odgarnął sobie rozczochrane kosmyki z czoła.
- Boisz się, że cię przelecę i zostawię? - powiedział chłodnym i ostrym jak brzytwa głosem, z czego musiał zdać sobie sprawę, bo zaraz złagodził wypowiedź przepraszającym uśmiechem.
- Może...- powiedziałam szczerze
No, coś czuję, że zaraz wszystko spierdolisz.
[Dyll? XD]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz