Wolnym krokiem podążałam w stronę
mojego starego pokoju. Tam czekała już Charlie, przed drzwiami, na łóżku i
biurku stały kartony. Zapukałam lekko w drzwi, zwracając na siebie uwagę
dziewczyny. Schowała do jednego z kartonów ostatnią książkę, po czym spojrzała
w moim kierunku.
- Widzę przeprowadzka pełną parą. – mruknęłam, delikatnie unosząc kąciki
ust. Pod moją nieobecność zdążyła spakować praktycznie połowę moich rzeczy. Na
ścianach nic już nie widziało, a półki były ogołocone.
- Pomyślałam, że przyda Ci się trochę pomocy. – rzekła, wynosząc kolejny
karton przed drzwi. Zrzuciłam koc na łóżko, po czym zabrałam się do roboty. Na szczęście
pakowanie wszystkiego nie zabrało nam zbyt wiele czasu. Kiedy już miałyśmy się
zabrać do noszenia do pokoju wpadł jakiś chłopak. Kumpel Josha zdaje się.
Rozejrzał się po świecącym pustkami pokoju, a po chwili jego wzrok spoczął na
mnie.
- Tak, możesz wejść. – mruknęłam z przekąsem, obdarowując chłopaka
sztucznym, chamskim uśmiechem.
- Daruj sobie, chcę Ci tylko coś powiedzieć, nic więcej. – mruknął,
widocznie równo nie zadowolony jak ja.
- Do rzeczy. – mruknęłam spoglądając instynktownie w kierunku Charlie.
Chłopak po chwili zawahanie zaczął opowiadać mi wszystko co działo się w
strefie, a raczej, co działo się z Joshem podczas mojej nieobecności. O jego
halucynacjach, chorobie, ekstremalnym hartowaniu organizmu. To wszystko
przytłoczyło mnie jeszcze bardziej.
- Rozumiem o czym mówisz, nie wiem jakbym postąpiła na jego miejscu. –
wyszeptałam.
- Więc może spróbuj go zrozumieć, dziewczynko. – przyodział sztuczny
uśmiech. W jednej chwili wezbrała we mnie złość, oraz niewyobrażalna chęć
przyłożenia mu w twarz. Zacisnęłam zęby i pięści, po cichu licząc do
dziesięciu.
- Chyba już na Ciebie pora. – wysyczałam przez zęby. Nie miałam ochoty go
oglądać. Nie miałam ochoty oglądać kogokolwiek, nawet Charlie, która niczym nie
zawiniła, swoją obecnością podnosiła mi Ciśnienie. Chłopak z głupkowatym
uśmieszkiem obrócił się na pięcie i wyszedł.
- Ty też idź. Chcę zostać sama. – uśmiechnęłam się do srebrnowłosej, która
po chwili zastanowienia odwzajemniła uśmiech. Skinęła głową i zmyła się szybko
z pomieszczenia. Przez następne dwie godziny
targałam pudła do nowego pokoju, który znajdował się pomiędzy skrzydłem
męskim a damskim. Po otwarciu drzwi, trzeba było wspiąć się po kilku schodach
na małe „ poddasze” . Pokój świecił pustkami. Był cały biały, okna zasłonięte
były jasnymi firanami, zaś pod nimi usytuowany był materac. Nie było łóżka, czy
kanapy. Był tylko materac z kilkoma poduszkami.
Naprzeciw, tuż obok futryny stała niewielka szafa, obok niej komoda, a nad nią półka. Po przeciwnej stronie, w rogu pokoju znajdowało się nieduże biurko, razem z drewnianym krzesłem. Poustawiałam kartony pod ścianą, w celu późniejszego wypakowania ich. Gdy wtargałam w końcu k=ostatni karton odetchnęłam głęboko. Ból rozsadzał moje kolana i łokcie, a także nadgarstki. Potrzebowałam relaksu, najlepiej w gorącej wodzie, z kilkoma świecami. Rozmarzona wstąpiłam do łazienki. Na mojej twarzy zawitał szeroki uśmiech, kiedy dostrzegłam dość sporą wannę. Nie zastanawiając się ani minuty dłużej, napuściłam do niej gorącej wody, z kartonu wyjęłam parę świec, które poustawiałam w całej łazience. Kiedy wszystko było gotowe, zamknęłam na klucz drzwi od pokoju i udałam się na długą i dawną już wyczekiwaną kąpiel. Nie mam pojęcia ile siedziałam w gorącej wodzie, ale na pewno mogłam sobie wszystko jeszcze raz przemyśleć. Cała ta sytuacja to było jedno wielkie bagno. Zaraz, moją głowę zaczęły zaprzątać kolejne, męczące pytania. Co jeśli on mnie już nie kocha? Co wtedy?
Naprzeciw, tuż obok futryny stała niewielka szafa, obok niej komoda, a nad nią półka. Po przeciwnej stronie, w rogu pokoju znajdowało się nieduże biurko, razem z drewnianym krzesłem. Poustawiałam kartony pod ścianą, w celu późniejszego wypakowania ich. Gdy wtargałam w końcu k=ostatni karton odetchnęłam głęboko. Ból rozsadzał moje kolana i łokcie, a także nadgarstki. Potrzebowałam relaksu, najlepiej w gorącej wodzie, z kilkoma świecami. Rozmarzona wstąpiłam do łazienki. Na mojej twarzy zawitał szeroki uśmiech, kiedy dostrzegłam dość sporą wannę. Nie zastanawiając się ani minuty dłużej, napuściłam do niej gorącej wody, z kartonu wyjęłam parę świec, które poustawiałam w całej łazience. Kiedy wszystko było gotowe, zamknęłam na klucz drzwi od pokoju i udałam się na długą i dawną już wyczekiwaną kąpiel. Nie mam pojęcia ile siedziałam w gorącej wodzie, ale na pewno mogłam sobie wszystko jeszcze raz przemyśleć. Cała ta sytuacja to było jedno wielkie bagno. Zaraz, moją głowę zaczęły zaprzątać kolejne, męczące pytania. Co jeśli on mnie już nie kocha? Co wtedy?
- Wtedy zapomnisz. –mruknął Zolin, który siedział teraz na umywalce.
Uchyliłam nieco powieki, by się mu przyjrzeć. Skinęłam głową .
- Zapomnę. - ponownie zamknęłam oczy. Do końca dnia nie wychodziłam z pokoju, zaś nocą, nie mogłam zasnąć. Kręciłam się na materacu, nie mogąc odpędzić złych myśli.
Josh?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz