-Ja... ja boję się, że mnie zostawisz-szepnęłam cicho ciągnąc nosem.
-Nigdy cię nie zostawię, jesteś dla mnie najważniejsza-odparł Lu.
Poczułam motylki w brzuchu i zrobiło mi się gorąco, gdy to powiedział. On też był dla mnie najważniejszy i nie chciałam go stracić. Wzięłam głęboki wdech i odsunęłam się od niego. Usiadłam po turecku na przeciwko chłopaka i przetarłam oczy.
-Widzisz-zaczęłam-miałam dobre życie, kochających rodziców i dobrych przyjaciół... przynajmniej do czasu. Wszystko zepsuło się kiedy mój ojciec stracił pracę. Jako, że moja mama zajmowała się domem, to jedynie tata nas utrzymywał. Pracę dostał tylko po znajomości, jednak firma zbankrutowała. Próbował znaleźć sobie posadę, ale nikt go nie chciał. Musieliśmy sprzedać samochód, a później i dom. Ojciec zaczął pić i zdradzać mamę, a ona nie wytrzymywała psychicznie. Zamieszkaliśmy w jakimś starym bloku, który wyglądał jakby miał się zawalić. Żyliśmy z pieniędzy, które dostawaliśmy od państwa, a ojciec i tak połowę z nich wydawał na alkohol i dziwki. Niedługo później u mojej mamy wykryto raka. Nigdy wcześniej nie miała żadnych problemów ze zdrowiem. Znalazłam sobie pracę i zaczęłam opuszczać szkołę. Musiałam jakoś zarobić na leki dla niej i na jedzenie. Trzy miesiące później moja mama... zmarła-tutaj zatrzymałam się, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, Lu chciał mnie przytulić ale pokręciłam głową na znak, że nie chcę-zostałam sama z ojcem, który przez dnie gdzieś się szlajał, a gdy wracał w nocy napity bił mnie. Tak o, po prostu. Bo miał ochotę. Chciałam nawet się zabić, jednak wtedy pojawił się on. Zaczęliśmy się spotykać i... zakochałam się w nim na zabój. Z satysfakcją patrzałam jak inne dziewczyny pożerały mnie wzrokiem z zazdrości. On... on ćpał-wzięłam głęboki oddech, czułam jak łzy zbierają mi się w oczach-proponował mi parę razy, jednak odmawiałam... mimo to w końcu uległam. Wpakowałam się w to gówno. Uzależniłam się i... przestałam kompletnie chodzić do szkoły i do pracy, z której mnie wywalili. Czasem brakowało mi nawet jedzenia, bo pieniądze, które dostawaliśmy wydawałam na to...-zatrzymałam się, nie mogąc powstrzymać płaczu, Lu znowu chciał mnie przytulić jednak odsunęłam się od niego-wtedy myślałam, że jestem szczęśliwa. Pasowało mi takie życie. Mimo to, owe szczęście też nie było mi pisane. Siedziałam w domu, mój ojciec wrócił napity jak nigdy. On... on zaczął się do mnie dobierać, a ja nie mogłam nic zrobić... On... on mnie...-nie potrafiłam tego powiedzieć, a wpadłam w jeszcze większy płacz-jeszcze tej samej nocy mój chłopak zadzwonił do mnie, że chce się spotkać i wtedy... powiedział mi, że to był tylko zakład. Nigdy mnie nie kochał. Załamałam się. Zaczęłam się ciąć, a nawet chciałam zabić, jednak gdy już byłam blisko przyszli oni i mnie tu zabrali. Gdybym tu nie trafiła, pewnie już teraz bym nie żyła.
Oparłam łokcie o nogi i schowałam twarz w dłoniach. Moje ręce stały się mokre, a z ust wydobywały się jedynie ciche jęki i szlochy.
Lu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz