Bardziej niż przez wyzwanie, które mi rzuciła, chciałem znaleźć Nanette, ponieważ wiedziałem, że wybiegnie schować się właśnie na podwórko, a śnieg nie był jej sprzymierzeńcem, gdy nie miała kurtki ani nic ciepłego na sobie.
No i zdecydowanie nie sprzyjał jej, gdy odnalazłem jej kroki na białym puchu, które doprowadziły mnie w stronę drzew, prosto do Nann.
- To nie fair! - krzyknęła, śmiejąc się, gdy złapałem ją w pasie, podnosząc.
- Nie fair jest to, że wybiegłaś na podwórko bez kurtki - wytknąłem, niosąc ją tak do budynku, podczas gdy dziewczyna wierzgała, próbując mi się wyrwać.
- Próbuj, próbuj - zakpiłem, przerzucając ją sobie przez ramię.
- Logan! - syknęła oburzona, podczas gdy niosłem ją teraz przez pusty korytarz. - Zobaczysz, zrobię ci krzywdę - ostrzegła.
Słysząc to, nie potrafiłem powstrzymać śmiechu, przez co zacząłem się cały trząść, łącznie z Nanette przewieszoną przez moje ramię.
- Uważaj, bo jeszcze uwierzę, że jesteś w stanie cokolwiek mi zrobić - zapiłem.
Gdy poczułem lekkie uderzenie pięścią w plecy, parsknąłem śmiechem, nie zwalniając nawet, dopóki nie doszliśmy do pokoju rozrywki. Dopiero tam, z pełnym zadowolenia uśmiechem na ustach, posadziłem wciąż awanturującą się Nanette na fotelu przy kominku.
- Teraz mi tu siedź i się nie ruszaj, bo nie chcę mieć wyrzutów sumienia, gdy będziesz chora - zarządziłem.
Nann uniosła brew, sięgając za siebie i poduszką, którą wyjęła zza pleców, cisnęła mi w głowę, śmiejąc się przy tym cicho.
Złapałem poduszkę, która odbiła się od mojej twarzy i spojrzałem rozbawiony na dziewczynę.
- Teraz powinienem udusić cię tą poduszką - zażartowałem.
- Nie odważyłbyś się - zakpiła.
Przyjmując wyzwanie, wstałem, pochylając się razem z poduszką nad fotelem dziewczyny. Ta rozbawiona wbiła się w niego plecami, chcąc zwiększyć między nami dystans, na co tylko się roześmiałem.
- Ostatnia szansa; jeśli powiesz, że odważyłbym się, to ci odpuszczę - powiedziałem rozbawiony. - Jeśli nie... Cóż, udowodnię.
(Nann? xD )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz