piątek, 20 stycznia 2017

Od Nanette CD Logana

- Nie zrobisz tegoo- zaśmiałam się.
- Jesteś tego taka pewna?- przybliżył do mnie poduszkę.
- Damski bokser!- wypaliłam.
- Co proszę...?- zrobił nieco zaskoczoną minę.
- To, co słyszałeś- spojrzałam gdzieś w bok.
- Kiedy ja cię uderzyłem, hm?- spytał.
- Chcesz mnie udusić poduszką- stwierdziłam.
- Ale nadal cię nie udusiłem- odparł.
- Tak, ale mi tym grozisz! A to jest niepodważalny argument- zrobiłam bardzo poważną minę.
Logan tylko się na to zaśmiał. Natomiast ja zaczęłam udawać, że jestem obrażona. W czasie, kiedy on był zajęty śmianiem się, ja wyrwałam mu poduszkę z ręki i ponownie oberwał nią w twarz. Natychmiast przestał, chłodno na mnie patrząc. Zaczęliśmy toczyć walkę na spojrzenia. Nie mogłam już wytrzymać. Po chwili wpatrywały się już w nas nasze Daemon'y. Nie mogłam widzieć, jak na nas patrzą, ale logiczne było, że jak na idiotów. I nagle stało się coś, czego się kompletnie nie spodziewałam. Loganowi zachciało się kichnąć, ale dzielnie się powstrzymywał. Kiedy myślał, że już mu przeszło, kichnął ze zdwojoną siłą. Prosto na mnie.
- Fuuj, Logan!- zaśmiałam się.
- No co- mruknął, drapiąc się po nosie.
- Zakrywaj nos jak masz zamiar kichnąć- westchnęłam.
- Skąd mogłem wiedzieć, że znowu zachce mi się kichnąć- przewrócił oczami.
Potem udaliśmy się na mały spacer, ale po tym małym więzieniu. Nie pozwolił mi już dzisiaj wychodzić na zewnątrz. Nie było tutaj nic do robienia. Nic. I to kompletnie. Niewiele myśląc, zaprosiłam Logana do swojej "bezpiecznej strefy". Tak właśnie nazywałam swój pokój. Nie zdążyłam nawet powiedzieć "rozgość się", a on już rozwalił się na moim idealnie posłanym łóżku.
- Zepsułeś ten porządek- mruknęłam, siadając po turecku na kręconym krześle od biurka.
- Tam gdzie jestem, porządek nie istnieje- zaśmiał się, zakładając ręce za głowę.
- Czyli w swoim pokoju też masz syf? No nieźle- uniosłam delikatnie kąciki ust.
Chłopak wydął usta i zmarszczył czoło. Odwróciłam się do niego tyłem. Wyciągnęłam z szuflady kilka kartek i ołówki. Co jakiś czas zerkałam na Logana, chwilę potem coś skrobiąc. Widziałam przez chwilę iskierkę zainteresowania w jego oczach. Po piętnastu minutach zdecydował się podejść i zobaczyć, czym się tak zawzięcie zajmuję. Stanął trochę za mną, opierając się o biurko rękami i zerkając mi przez ramie.
- No, Nann. Nie spodziewałbym się po tobie takich fantazji z moim udziałem- udawał zdziwienie, ale jednocześnie się zaśmiał.
- Kretyn!- palnęłam go lekko w ramie- To nie jesteś ty. Nawet nie jesteście podobni- burknęłam. 

<Logan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty