Wpatrywałam się w czubki swoich białych adidasów, bojąc się nawet przelotnie spojrzeć na Dylana. A więc to czuł przez wszystkie te lata? Jak mogłam być taka ślepa? A więc znowu los postawił mnie w beznadziejnej sytuacji...
Byłam jak sparaliżowana, nie wiedziałam, co zrobić. Zza szyby, w ciepłym korytarzu, spoglądała na mnie znajoma mordka doga. Posłałam mu zrozpaczone spojrzenie. On jednak stał spokojnie, jakby był całkowicie pewien, że wiem co mam robić. Czy to na pewno moja druga połówka duszy? Bo ja czuję się tak rozdarta, jak to tylko możliwe. I przecież mówiłam mu, jak wygląda sytuacja z Leo...nie mogę do niego wrócić, bo...bo ja...
Bo nie potrafisz kochać, Podpowiedział cichy głos w mojej głowie
Nie. Nieprawda. Coś mnie zmieniło, choć nie potrafię jeszcze powiedzieć, co. Ale to nie Leo kocham...przynajmniej nie w TEN sposób. Teraz dobrze to wiem.
Odwróciłam się i uniosłam głowę, odważnie patrząc na siedzącego na ławce chłopaka. Złamał mi serce, by po chwili pozbierać rozsypane kawałki i...znów nimi rzucić. Dlaczego tak naiwnie wystawiam się, jak tarcza na strzelnicy?
Zawsze miałam Dylla u boku...ale nie dostrzegłam, jak ważny dla mnie jest. Czasem człowiek zajęty jest zbieraniem kamieni i przez to nie zauważa diamentu.
Podeszłam do niego i położyłam swoją dłoń na jego ramieniu. Zauważalnie drgnął, ale głowę nadal miał schowaną między kolanami. Wzięłam głęboki wdech i usiadłam obok niego, kładąc mu dłoń na kolanach. Dopiero wtedy łaskawie uniosł swoje lico. Mimo ciemności widziałam, że oczy miał zaczerwienione, czy on...płakał?
Światło padało na jego sylwetkę od tyłu, tworząc wokół głowy istną aureolę.
I wtedy łuski do końca spadły mi z oczu. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia...jeśli w ogóle nią jest. Mam taki mętlik w głowie.
Nie potrafisz kochać.
Wyciągnęłam rękę i zanim zdążył mnie powstrzymać, odsunęłam na bok jego ciemne włosy. Dylan mocno chwycił mnie za nadgarstek i oboje zamarliśmy w miejscu. Wpatrywał się we mnie uważnie, ale nie widziałam go zbyt wyraźnie. Nie wiedziałam, co czuje, bo nie mogłam tego odczytać z jego błękitnych oczu.
Ale postawiłam wszystko na jedną kartę. Pod wpływem impulsu, wyczuwając nieprzezwyciężoną chęć pochylenia się nad nim, zbliżyłam się na odległość może dwóch centymetrów. Siedział zgarbiony, dzięki czemu byłam wyżej. Nawet teraz nie widziałam, co czai się w jego oczach. On za to musiał widzieć moje wyraźnie, w końcu siedziałam twarzą do pomarańczowego światła latarnii. Co ja, do cholery, wyprawiam? I pocałowałam go. Poczułam nieznane gorąco w wargach i kręcenie w brzuchu, miałam wrażenie, że zaraz zemdleję, opuściły mnie wszystkie siły. Kiedy już myślałam, że się osunę z ławki, chłopak puścił mój nadgarstek, objął mnie całą mocno i przyciągnął do siebie. Wsunął dłoń w moje włosy. Raz za razem odrywał się ode mnie i pieścił wargami moje wargi.
Byłam jak sparaliżowana, nie wiedziałam, co zrobić. Zza szyby, w ciepłym korytarzu, spoglądała na mnie znajoma mordka doga. Posłałam mu zrozpaczone spojrzenie. On jednak stał spokojnie, jakby był całkowicie pewien, że wiem co mam robić. Czy to na pewno moja druga połówka duszy? Bo ja czuję się tak rozdarta, jak to tylko możliwe. I przecież mówiłam mu, jak wygląda sytuacja z Leo...nie mogę do niego wrócić, bo...bo ja...
Bo nie potrafisz kochać, Podpowiedział cichy głos w mojej głowie
Nie. Nieprawda. Coś mnie zmieniło, choć nie potrafię jeszcze powiedzieć, co. Ale to nie Leo kocham...przynajmniej nie w TEN sposób. Teraz dobrze to wiem.
Odwróciłam się i uniosłam głowę, odważnie patrząc na siedzącego na ławce chłopaka. Złamał mi serce, by po chwili pozbierać rozsypane kawałki i...znów nimi rzucić. Dlaczego tak naiwnie wystawiam się, jak tarcza na strzelnicy?
Zawsze miałam Dylla u boku...ale nie dostrzegłam, jak ważny dla mnie jest. Czasem człowiek zajęty jest zbieraniem kamieni i przez to nie zauważa diamentu.
Podeszłam do niego i położyłam swoją dłoń na jego ramieniu. Zauważalnie drgnął, ale głowę nadal miał schowaną między kolanami. Wzięłam głęboki wdech i usiadłam obok niego, kładąc mu dłoń na kolanach. Dopiero wtedy łaskawie uniosł swoje lico. Mimo ciemności widziałam, że oczy miał zaczerwienione, czy on...płakał?
Światło padało na jego sylwetkę od tyłu, tworząc wokół głowy istną aureolę.
I wtedy łuski do końca spadły mi z oczu. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia...jeśli w ogóle nią jest. Mam taki mętlik w głowie.
Nie potrafisz kochać.
Wyciągnęłam rękę i zanim zdążył mnie powstrzymać, odsunęłam na bok jego ciemne włosy. Dylan mocno chwycił mnie za nadgarstek i oboje zamarliśmy w miejscu. Wpatrywał się we mnie uważnie, ale nie widziałam go zbyt wyraźnie. Nie wiedziałam, co czuje, bo nie mogłam tego odczytać z jego błękitnych oczu.
Ale postawiłam wszystko na jedną kartę. Pod wpływem impulsu, wyczuwając nieprzezwyciężoną chęć pochylenia się nad nim, zbliżyłam się na odległość może dwóch centymetrów. Siedział zgarbiony, dzięki czemu byłam wyżej. Nawet teraz nie widziałam, co czai się w jego oczach. On za to musiał widzieć moje wyraźnie, w końcu siedziałam twarzą do pomarańczowego światła latarnii. Co ja, do cholery, wyprawiam? I pocałowałam go. Poczułam nieznane gorąco w wargach i kręcenie w brzuchu, miałam wrażenie, że zaraz zemdleję, opuściły mnie wszystkie siły. Kiedy już myślałam, że się osunę z ławki, chłopak puścił mój nadgarstek, objął mnie całą mocno i przyciągnął do siebie. Wsunął dłoń w moje włosy. Raz za razem odrywał się ode mnie i pieścił wargami moje wargi.
[Dyll?]
Przestaje pisać własne opowiadania i czytam tylko wasze. Rozjebało mózg ;-;
OdpowiedzUsuńOjej naprawdę? :o Dziękuję Szef <3
Usuń