Westchnęłam cicho. Tak bardzo tęskniłam za wolnością, która odebrano mi kilka miesięcy temu. Tęskniłam za podróżowaniem. Tęskniłam za czasami, gdzie to ja kierowałam swoim życiem. A teraz jestem zamknięta jak zwierze w klatce. A za rogiem czyha śmierć. Czy kiedyś znowu będę wolna? Czy jest jakaś nadzieja?
Zacisnęłam wolną dłoń w pięść, tak, aż knykcie mi zbielały. Cholera! Nadzieja nie istnieje. Już dawno ją straciłam. Nie ma dla nas ratunku. Wszyscy zginiemy, jako eksperymenty szalonej Pani Margaret Hersey. Spojrzałam w dół. Do ziemi parę metrów było, a ten budynek taki młody nie jest. Jednak jakoś można się wyzwolić, samemu odbierając sobie życie. Kuszące, ale…. Nie potrafię! Jestem słaba.
Usiadłam na wąskim parapecie, zabierając się za palenie kolejnego papierosa. Ponownie, myślami udałam się do krainy marzeń i przemyśleń, odcinając się od świata zewnętrznego. Do świata, gdzie byłam wolna. Nie byłam jakąś wielką marzycielką, ale czasem miałam takie momenty.
Łzy zaczęły spływać z moich oczu, a zimny wiatr smagał moją twarz. Papieros, który trzymałam w dłoni, zaczął się wypalać sam. Nawet nie poczułam na sobie wzroku Jimina, który stał w drzwiach łazienki, zdziwiony moim zachowaniem.
- Ei, miśka… - położył dłoń na moim ramieniu. – Co jest?
Pokiwałam przecząco głową, spoglądając na widok za oknem.
- Jimin? – szepnęłam cicho, dławiąc się łzami. Wstrząsnęły mną lekkie spazmy płaczu. – Nie zostawisz mnie, prawda?
Był kompletnie zdziwiony moim pytaniem. Usiadł po drugiej stronie parapetu, ujmując jedną z moich dłoni.
- Skąd takie pytanie, Savara?
- Nie ważne. – odparłam, wracając do rzeczywistości. Rękawem bluzy wytarłam twarz z łez. – Głupoty gadam.
< Jimin? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz