Pragnęłam, by przygwoździł mnie do ziemi i całował, a on takie rzeczy pierdoli?
Wzięłam głęboki wdech, próbując się uspokoić. W życiu nie czułam w sobie takiej niepohamowanej żądzy, która sprawiała, że wręcz mdlałam. Ale muszę się opanować, bo weźmie mnie za jakąś wariatkę.
Miał rację, jesteśmy jak ogień i woda. On impulsywni i porywczy, zawsze ja zachowywałam zdrowy rozsądek i zimną krew. Dzisiaj jednak tak nie było.
A może...może wcześniej byłam zbyt próżna, by pomyśleć, że ktoś mnie nie chce? Może to tylko jego wymówki...w jego glosie czułam jednak szczerość i...wielką troskę. Nie blefuje.
Serce zabiło mi szybciej na myśl, że zrobiłam błąd swojego życia. Straciłam przyjaciela...bo jak spojrzę mu w oczy po tym, co zrobiłam? Ale przy nim czułam się tak...inaczej. I w końcu dopuściłam te myśli o tym, że coś do niego czuję, do siebie, wypuściłam je na światło dzienne. Ale czy słusznie? Gdzieś we wnętrzu siebie czułam głęboki wstyd.
Nawet się nie zorientowałam, kiedy oczy wypełniły mi łzy. Nie pozwoliłam jednak im uciec.
Siedziałam mu na kolanach, wtulona w niego tak, że bliżej się nie dało. Wyczuwałam przyśpieszone bicie jego serca i ciepły, nierówny oddech na moim policzku. Jego ręce chyba całkowicie nieświadomie gładziły moje plecy. Spojrzałam mu prosto w oczy, których ciągle nie widziałam zbyt dobrze. Ale zawsze kochałam błękit. Nie znam innej osoby o tak intensywnym odcieniu. Był taki cudowny, doskonały...mój Dylan. Gdzie ja wcześniej miałam oczy?
Nasze usta dzieliło kilka centymetrów. Ta odległość cały czas się zmniejszała. Nie wiem, czy to ja, czy on się przybliżał. Może oboje? Chciałam w to wierzyć. Ciągle miałam w umyśle jego słowa, które kaleczyły moje serce...ale nie mogłam się powstrzymać. Nawet, jeśli mnie nie chce, ten pocałunek wystarczy mi na jakiś czas i nie umrę z pragnienia.
Rękoma oplotłam nieśmiało i delikatnie jego szyję, jakby w zwolnionym tempie. Miałam wrażenie, że czas wokół nas zamarzł tak samo, jak dzisiejsze zimowe powietrze.
- Zimna jesteś - powiedział nagle
- To zrób coś, żebym się ogrzała - powiedziałam, nie mogąc się ugryźć w język
Spojrzał na mnie i pokręcił głową, by po chwili spuścić wzrok. Wykorzystałam sytuację i przywarłam wargami do jego prawej linii szczęki, przejechałam jedną dłonią po jego twardym i umięśnionym ciele. Niewprawnie jechałam ustami coraz bardziej w lewo, w stronę ust.
Pragnęłam go jak dziecko zabawkę.
Z jego gardła wydobył się cichy jęk. A może z mojego? Oderwał się ode mnie, jednocześnie nieco odsuwając moją rękę od swojej klatki piersiowej.
- Co ty ze mną robisz? - zmarszczył brwi
- Próbuję cię zatrzymać - zabrzmiało to tak rozpaczliwie, że aż sama zdziwiłam się tonem swojego głosu.
Poczułam, jak ręce zaczynają mi się trząść z emocji. Tak bardzo mi wstyd.
Ty głupia idiotko, to się nie uda. Nie zatrzymasz go.
[Dyll?XD]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz