Spojrzałam na niego już nieco nieco zniecierpliwiona, przejeżdżając sobie potem ręką po twarzy i biorąc głęboki oddech.
- Ile razy mam ci jeszcze to powtarzać... TO NIE JESTEŚMY MY- przekręciłam się na plecy i unosząc ręce, jakby prosząc Boga o pomoc.
- Tak tak. No pewnie. Wmawiaj to sobie- przewrócił oczami, siadając obok mnie.
- Człowieku. Po prostu miałam natchnienie i potrzebowałam się zawzrować na kimś, a ty byłeś pod ręką- spojrzałam na niego.
- I kto to tu kogo wykorzystuje?- powiedział, starając się imitować mój głos.
- Ja tak nie mówię- mruknęłam.
- Ależ oczywiście, że tak- oburzył się.
- Właśnie, że nie- podniosłam się trochę- Chcesz oberwać jeszcze rak poduszką? Mam jedną blisko siebie.
Logan natychmiast spojrzał na poduszkę obok mnie i szybko ją zabrał. Potem jak łatwo się domyślić, zaczęliśmy ją ciągnąć z obu stron, jak małe dzieci kłócące się o zabawkę. Ostatecznie poduszka... rozdarła się. Pierze zaczęło fruwać po całym pokoju. Spojrzeliśmy po sobie. Takim oto sposobem zaczęła się bitwa na poduszki. Ciężko było stwierdzić, kto wygrał tą wojnę. Dosyć szybko każde z nas się zmęczyło. Ja leżałam na łóżku, a chłopak na podłodze obok. Oboje wśród śnieżnobiałych piór. Dlaczego Logan był na podłodze? Otóż odpowiedź jest prosta. Najzwyczajniej w świecie nie podzieliłam się z nim łóżkiem. Pozwoliłam mu jednak wziąć jedną, całą poduszkę. Niech zna moją litość, której on nie posiada. Zapanowała cisza. Podniosłam się na łokciach, zaglądając do chłopaka. Leżał rozwalony, z rękami za głową, a wśród niego pióra. Przechyliłam delikatnie głowę w bok.
- Wiesz co- zaczęłam.
- Co?- spojrzał na mnie.
- Wyglądasz teraz jak jakiś anioł, który spadł z nieba...- nie dane mi było dokończyć, bo chamsko mi przerwał.
- No cóż. Nie myślałem, że znasz takie teksty na podryw- zaśmiał się.
- Głupek!- mimowolnie uśmiechnęłam się- Chodziło mi o to, że żałuję, że nie mam teraz ze sobą polaroida, bo byłoby z tego dobre zdjęcie- dokończyłam swoją wcześniejszą wypowiedź.
Logan wzruszył tylko ramionami. Wysunęłam się nieco z łóżka, biorąc jedno pióro. Sięgnęłam do chłopaka ręką i zaczęłam go nim łaskotać w nos.
- Co ty...- nie dokończył, bo kichnął, co spowodowało mój cichy śmiech.
<Logan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz