sobota, 28 stycznia 2017

Od Dylana C.D. Ariany

Co miałem powiedzieć? Byłem wściekły, ale nie na nią, tylko na siebie. Kiedyś jak spotkałem Josha to powiedział, że gdyby mógł to zmieniłby pewne wybory w swoim życiu, aby było mniej zjebane, ale jeśli tylko tutaj mógł poznać Hailey, to tego by nie zmienił. Czułem się podobnie. Kochałem Arianę całe swoje nędzne życie, ale dopiero tutaj, dopiero teraz była moja. Gdybym mógł coś zmienić, to pewnie w bardzo niedelikatny sposób pozbyłbym się Aarona, żeby ona zawsze była tylko moja. A jeśli i tak byśmy tutaj trafili, to jebać to, w końcu i tak byłbym szczęśliwy. Jednak życie to nie bajka, a ja wróciłem po punktu, wyjścia to dzieciństwa, tylko zamiast tamtego debila, jest Leo. Jakoś byłem nadzwyczajnie wkurwiony jak wymawiałem jego imię w myślach. No w sumie gdyby nie te pocałunki z Ari, gdyby nie jej wyznanie, to byłoby inaczej... ale kurwa nie jest inaczej. Jak zwykle wpakowałem się w bagno. Tylko z tego bagna w końcu mogłem jakoś wyjść, a wcześniej różnie bywało. Ari leżała wtulona we mnie, obejmowałem ją dość mocno, jakby się bał, że wyjdzie stąd. Miałem dziwne wrażenie, że nie przeżyłbym tego.
Oczywiście, to nie było możliwe, ponieważ musiałbym popełnić samobójstwo, a mnie na nieszczęście wielu ludzi, obrzydzało tchórzostwo. Tak, to był dla mnie przejaw tchórzostwa, ale nikt nigdy się o tym nie dowiedział. O takich rzeczach po prostu się nie mówi, dodatkowo nigdy nie byłem aż tak przyparty do muru, żeby o czymś takim myśleć, więc teoretycznie nie mam prawa się na ten temat wypowiadać. To strasznie dziwne uczucie, kiedy przed chwilą byłeś gotów odejść, a teraz masz ochotę udusić każdego, kto się do niej zbliży. Skrzywiłem się, od jakiegoś czasu miałem zbyt wiele powrotów do tej mojej wewnętrznej bestii, której podobno nienawidziłem. Trzeba będzie się znowu zacząć kontrolować.
- Za dużo myślisz - odparła Ari, spojrzałem na nią.
- Co?
- Za dużo myślisz Morgenstern. Myślenie to nic przyjemnego, tylko cię dobije.
- Takie moje przekleństwo - pogładziłem ją po policzku. - Mogę ci coś wyznać?
- Nie - odparła twardo. - Boję się, że wszystko zepsujesz.
- To będzie tylko znaczyło, że tak musiało być.
- Mów - westchnęła.
- Przez dobre kilka lat znosiłem twoje mizianie się z tamtym idiotą... tak to był dla mnie idiota i nie zmienię na jego temat zdania w przeciągu całego mojego durnego życia. Kocham cię i to tak bardzo, że byłem gotowy żyć obok ciebie i Leo, będąc waszym przyjacielem, bo twoje szczęście zawsze było ważniejsze. Jednak teraz pojawił się mały problem...
- Jaki?
- Żądza - odparłem, zawsze mówiłem jej prosto w oczy co myślałem. - Widzisz, to co się stało przed kilkunastoma minutami sprawiło, że z kategorii "Nieosiągalna miłość - przyjaciółka" zostałaś przeniesiona do bliżej nieokreślonej w moim życiu strefy miłości, a zarazem żądzy. Pragnienie to w cholernie prosty sposób może mi uniemożliwić utrzymanie tego wszystkiego, co przed te lata się we mnie zgromadziło.
- Czyli po prostu boisz się, że będziesz się bić z Leo?
- Oczywiście, że nie. Potrafię się doskonale bić - postałem pod żebra. - No okey, okey... boję się, że nie wytrzymam. Ale jeśli mam udawać przy ludziach, że cię nie znam i mnie nie pociągasz i ty tego chcesz, to niech ci będzie.
- Ale? Bo oczywiście jest jakieś ale.
- Ale - zacząłem. - Powstrzymywanie uczuć w moim przypadku, może się objawiać ich niekontrolowanym wylewem, kiedy już oboje, sami znajdziemy się za jakimikolwiek zamkniętymi drzwiami - wyszczerzyłem się.

Ari? Ucz się kochanie <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty