Kiedy tylko się obudziłam, poczułam, że muszę opowiedzieć
chłopakom o śnie. Był prze zabawny i obawiałam się, że mogę o nim zapomnieć za
kilka chwil, dlatego paplałam o wszystkim co zapadło mi w pamięci. Zaczęłam
więc historię o latających wielorybach, orkach oraz szybkich samochodach.
Wszystko było takie zawiłe i niezrozumiałe, że kiedy skończyłam obaj patrzyli
na mnie jak na wariatkę.
- Ty już lepiej odstaw te leki. – sapnął Sebastian. Kiedy
przeniosłam na niego swój wzrok, wzdrygnął się nieznacznie, jednak nie umknęło
to mojej uwadze. Uniosłam brwi, czując jak po twarzy rozchodzi mi się lekki
ból.
- Co to było?
- Ale co. – spytał udając zdezorientowanego.
- Wzdrygnąłeś się. – oskarżyłam chłopaka, tym bardziej
marszcząc twarz.
- Co? Weź, ja nic, ja
nie.. – zaczął się jąkać po czym przetarł dłońmi twarz. Zirytowana przeniosłam
wzrok na Alves’a. Jego reakcja była bardzo podobna, mianowicie nieco podskoczył
na fotelu. Co im odbiło?
- Nie patrz w lustro. – mruknął ostrzegawczo, otwierając
oczy nieco szerzej. No tak, dostałam wczoraj porządną bułę na ryj.
- Mocno fioletowe…? – spytałam wzdychając. Obaj nie
zaprzeczyli, pokiwali tylko energicznie głowami. Świetnie, mam śliwę na pół
ryja, czerwony nos i złamaną rękę. Czego chcieć więcej? Cicho warcząc coś pod
nosem spełzłam z łóżka i przestąpiłam próg łazienki. Widok, który zaszczycił
mnie w lustrze dosłownie zwalił mnie z nóg. Gdyby nie toaleta stojąca za mną,
leżałabym jak długa na posadzce. Cały mój lewy policzek, oraz oczodół zalewał
wielki, fioletowy siniec. Nos, był nieco przekrzywiony w prawo, zaś białko w
oku zalane było krwią. Naczynko, które w nim pękło musiało być naprawdę spore.
- Japierdole… - westchnęłam garbiąc plecy.
- Widzimy się na śniadaniu? – zaproponował granatowooki. W
odpowiedzi skinęłam tylko głową, a po chwili obaj mężczyźni opuścili moje
lokum. Wzięłam długi prysznic, a potem po przebraniu się w świeże ciuchy
ponownie zakopałam się w pościeli łóżka.. Miałam zejść na posiłek, lecz nogi
odmówiły mi posłuszeństwa. Ściągnęłam protezę, po czym schowałam ją pod
łóżkiem. Zdecydowałam, zostaję w pokoju. Przez bardzo długi czas przewracałam
się wśród poduszek, usiłując ułożyć się jak najwygodniej. Co jakiś czas z nosa
ciekła mi krew, co definitywnie nie wróżyło nic dobrego. Kiedy ktoś zapukał do
drzwi, bardzo niechętnie podniosłam się z łóżka i na jednej nodze podskoczyłam
bliżej nich, aby je otworzyć. Przytykając do nosa okrwawioną już chusteczkę spojrzałam
na osobnika, który postanowił mnie odwiedzić.
- Miałaś zejść na śniadanie.. – mruknął brunet chowając ręce do kieszeni.
- Miałam, ale czuję się fatalnie.. – wyszeptałam, po czym
cały ciężar ciała oparłam na ścianie obok. Ciężko było się utrzymać na jednej
nodze
Alves? Moje też do dupy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz