niedziela, 8 stycznia 2017

Od Seth'a C.D. Ariany

Zaśmiałem się na słowa dziewczyny. Uff, chociaż jedna nie zaatakowała mnie kijem baseballowym. Musze sobie zapamiętać, aby trzymać z dala od szalonej brunetki.
- Dziękuję bardzo. – powiedziałem, uśmiechając się pod nosem.
- Nie ma sprawy. – machnęła ręką. Oparłem się lekko barkiem o futrynę, gdyż rany trochę mi doskwierały.
Rozmawialiśmy trochę, śmiejąc się na wspomnienie tej bójki. Wtedy też dowiedziałem się, kto zepchnął mnie prosto w śnieg. Plotkowanie przerwał nam lekko zirytowany głos, który usłyszałem z głębi pokoju. O cholera! Kojarzę ten głos. Czyli dziadziuś tu jest. Masakra…
- Ariana, z kim rozmawiasz? – zapytał.
Zmarszczyłem czoło, spoglądając w środek pomieszczenia. Chyba im w czymś przeszkodziłem…. Ups. Przez ramie dziewczyny, zobaczyłem znaną mi twarz. Leo we własnej osobie. Też ni wyglądał za dobrze, po naszej małej sprzeczce. Na mojej twarzy zagościł kpiący uśmieszek. Wygodniej opierając się o obudowanie drzwi, skrzyżowałem ramiona na piersi. Gdy Alves zakodował wreszcie, kim jest nachodząca ich osoba, stanął przed Ari.
- Zgubiłeś się, psie? – zapytał. Komuś ciśnienie skoczyło na mój widok.
Westchnąłem cicho, jeszcze przez kilka chwil  mierząc go wzrokiem. Był zaskoczony moją reakcją, gdy przed siebie położyłem ręce w geście kapitulacji.
- Spokojnie dziadku, przyszedłem tylko przeprosić moją znajomą za moje szczeniackie zachowanie. – odparłem.
- Bardzo się cieszę. – prychnął. 
- Już wam nie przeszkadzam. – mruknąłem. Posłałem lekki uśmiech Ari, która przyglądała się nam. – Dziękuję za wybaczenie, madame. 
- Na razie, Seth. – powiedziała. 
- Miłego dnia. – mruknąłem na odchodne. 
< Ariana? Brak pomysłu :/ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty