Specjalnie wielkich obrażeń się nie nabawiłem. Nos złamany, cały posiniaczony brzuch i problem z dwoma żebrami. Kiedyś przeżywałem mocniejsze bójki. Jednak bolało mnie to, że wyrządziłem krzywdę dziewczyną. Gdy zostałem zmuszony przez Azarę, by iść przeprosić je, ociągałem się z tym. I to było trafne. Gdy przepraszałem Hailey, gdy była w swoim pokoju, nie wiadomo skąd zaatakowała mnie kijem baseballowym. Ok., mam dobry refleks, ale brunetka naprawdę była zawzięta, by osiągnąć swoje zamierzenia. I tak dostałem porządnie w bark i w głowę. Przejebane. No cóż, należało mi się, gdyż to ja rozwaliłem jej nos.
Na końcu musiałem przeprosić Ariane. To było głupie z mojej strony, gdyż zamiast być mądrzejszym i mieć wypierdolone na atakującego i sobie odpuścić, to ja zrobiłem na przekór. I jeszcze mogłem zrobić jej krzywdę, gdyż na nią upadłem. A mało się warzę.
Stałem przed jej pokojem, zastanawiając czy się nie wycofać. Zapukać, czy nie? Gdy spojrzałem na Azarę, ta warknęła, obnażając zębiska. Nawet ona przeciw mnie. Irytujące. Westchnąłem, po czym zapukałem cztery raz w drzwi. Nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. Gdy drzwi się otworzyły, wzrok przeniosłem na sufit.
- Hej. – przywitałem się, drapiąc się po karku. – Chciałem przeprosić za moje szczeniackie zachowanie.
< Ariana ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz