poniedziałek, 16 stycznia 2017

Od Selene CD Leo

 I tak się kończą przyjaźnie.
 Leo gdzieś pobiegł, zielonooka masowała gardło, a Ari siedziała załamana za tymi drzwiami. Uniosłam rękę, robiąc ruch, jakbym miała zapukać, jednak zatrzymałam się w pół czynności, wzdychając i opuszczając ją. To nie miało i tak żadnego sensu. Znając mnie i moje zdolności społeczne jedynie znowu pogorszę sprawę.
 I tak już mieli wystarczająco kłopotów.
 Objęłam się rękami, uważając, by nie zgnieść Uro. Czułam jego zmartwienie, gdy szłam do swojego pokoju. Zaciskał się na moim brzuchu, chcąc dodać mi otuchy.
 Gdy tylko zamknęłam drzwi, osunęłam się po ich, kuląc się w sobie. Do oczu napłynęły mi łzy, ale nie powstrzymywałam ich. Nie widziałam w tym sensu. Jak zwykle wszystko zepsułam.
***
 Przez ostatnie dni snułam się po kątach jak cień. Potrzebowałam sporo czasu, żeby przetrawić plotki jakie chodziły po Strefie.
 Naukowcy mówili, że Leo nie wytrzymał rozdarcia duszy i targnął się na swoje życie.
 Spectry mówiły, że załamał się po utracie dziewczyny.
 A ja i tak wiedziałam swoje. Popełnił samobójstwo przeze mnie. Bo nie umiem rozmawiać z ludźmi.
 Słyszałam także pogłoski o tym, że wstał z grobu. Dosłownie. Zapewne było to prawdą, bo widziałam go i słyszałam jak rozmawiał z Savarą, tłumacząc jej jak gra się w bilarda.
 Mam tylko nadzieję, że nie zarazi jej swoją nienawiścią do mnie, bo blondynka była jedyną osobą, która chciała ze mną rozmawiać i robiła to nie z łaski. Przynajmniej takie odnosiłam wrażenie.
 Jednak coś co najtrudniej było mi znieść, to były te pełne obrzydzenia spojrzenia, jakie posyłała mi Ari. Zapewne usiłowała to ukryć, ale nie szło jej zbyt dobrze. Nawet pod tą jej maską obojętności było widać jak bardzo mną gardzi. Swoją szansę wytłumaczenia się dostrzegłam dzisiaj, gdy wyszła z kamienną miną z sali rozrywek.
 Pobiegłam za nią i zagrodziłam jej drogę. Nawet nie podniosła na mnie wzroku, tylko przeszła obok. Tym razem nie miałam zamiaru odpuścić i złapałam ją za nadgarstek. Szarpnęła się, ale trzymałam mocno.
 - Między mną a Leo nic nie ma i nigdy nie było - powiedziałam. Pozwoliłam masce spaść ze swojej twarzy i spojrzałam dziewczynie w oczy - Uratował mnie przed nimi, pozwalając zanocować w swoim pokoju!
 - Puszczaj mnie! - warknęła dziewczyna, szarpiąc się, ale ja w odpowiedzi tylko mocniej zacisnęłam palce na jej nadgarstku.
 - Daruj sobie te swoje głupie fochy, bo go stracisz - wysyczałam gniewnie - A nigdzie indziej podobnego nie znajdziesz. Będziesz żałować tej utraty do końca swojego życia, przez lata będziesz cierpieć w świadomości, że odpuściłaś takiego faceta przez jakąś niedostosowaną społecznie dziewczynę, chyba że wcześniej wybiorą cię do Rozłączenia.
 Puściłam w końcu rękę Ari, która cofnęła się kilka kroków w tył. Oddychała ciężko, wpatrując się we mnie z szeroko otwartymi oczami.
 - Nigdy nie wiesz ile czasu ci zostało - dodałam, po czym uśmiechnęłam się uroczo, wracając do pozy wariatki. Z nieobecnym spojrzeniem zapytałam - Gdzie jest skrzydło dziewcząt?

Ari?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty