- Mówiłem ci, żebyśmy wracali, ale ty byłaś tak radosna jakbyś prochy brała!
- Skończyłeś? - spytała piorunując mnie spojrzeniem.
- Oj kochana ja nawet jeszcze nie zacząłem! - powiedziałem podchodząc do niej. - Mam w zanadrzu jeszcze wiele do powiedzenia!
- To zachowaj to dla siebie, dobrze? - spytała.
- Dobrze miska - pocałowałem ją w głowę. - Idź weź prysznic, bo się przeziębisz.
Dziewczyna wstała i poszła do łazienki, zabierając jakaś moja koszulkę. Zamknęła się w środku i po chwili dało się słyszeć ogłoś wody ściekającej na kafelki i ciche podśpiewywanie Savary. Uśmiechnąłem się i podszedłem do szafy. Otwarłem ja i wyjąłem akustyczna gitarę. Wróciłem do łózka i usiałem na nim, biorąc do ręki instrument. Na szczęście była nastrojony, bo przyznam bez bicia, że gdybym miał go teraz stroić, schowałbym go do szafy. Po krótkim zastanowieniu co zagrać, wybrałem jedna z moich ulubionych piosenek.
Dziewczyna wyszła z łazienki jakoś tak w połowie utworu i usiadła obok mnie, przyglądając się z zaciekawieniem moim palcom i sposobie w jaki wprawiam struny w ruch. Zamknęła oczy i kołysała się delikatnie.
Savara?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz