W pewnym momencie, Jimin przestał grać. W pomieszczeniu nastała cisza. Oparłam swoją głowę na ramieniu Parka. Było tak cudownie. Spojrzałam na jego twarz, gdyż też mi się przyglądał, lekko się uśmiechając.
- Podobało się, miśka? – zapytał szeptem.
- Masz talent. – odpowiedziałam, przytulając się go jego ramienia. – Wielki talent.
- No a jak. – zaśmiał się. – Wiem o tym, jak najbardziej.
Westchnęłam ciężko, przewracając oczami. On i te jego poczucie humoru. Bezcenne.
- Ty i ta twoja skromność. – westchnęłam, odsuwając się od niego.
Położyłam się na łóżku, sięgając przy tym po książkę, która leżała pod poduszką. Jak się często spędza tu czas, to rzeczy swoje się tutaj przez przypadek zostawia. Oparłam się wygodniej o ramę łóżka. Usłyszałam obok siebie syk. Spojrzałam ukradkiem tam. No tak, weszłam na teren Kleo. Ale przypuszczam, że między nami, w połowie topór wojenny zakopany…. Chyba. Jak gdyby nic, zaczęłam czytać książkę.
- Ei, noo… - usłyszałam rozżalony głos Jimina. – Ja tu gram, a ty książkę wolisz czytać. To złe.
- Nie marudź. – uciszyłam go ruchem ręki. – Cały czas cię słyszę.
- Aiiii, zabolało. – zawył.
- Śnieg ci zaszkodził. – podsumowałam, przekładając stronę. Zaśmiałam się, gdyż nie odpowiedział. Czyżby Jimin nie wiedział, co odpowiedzieć. Czy może uraziłam jego dumę?
< Jimin? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz