- Kotek.
- Nie - warknęła.
- No to nie ma wyjścia - wstałem i wysunąłem pasek ze spodni - lejemy.
- Dyll! - wrzasnęła i w mgnieniu oka oka wskoczyła na moje łóżko. - Odsuń się.
- Spokojnie, nie będzie za bardzo bolało - zacząłem się śmiać, ale dostałem w twarz poduszką. - Tak pogrywasz?
- Mhm - uśmiechnęła się a ja się na nią rzuciłem, po chwili leżała przywalona poduszkami. - Ccjabb...
- Co? - zabrałem jej poduszkę z twarzy.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła?
- Zanudziłabyś się na śmierć czy wykrwawiającym się chłopaku.
- Ej...
- Właściwie - przerwałem jej - nie zastanawia cię jak kocha taki desperat? Albo białe albo czarne?
- Nie.
- Szkoda - przekręciła głowę. - W takim razie też nie mam szans - zrobiłem smutną minkę.
- Głupek.
- Wariatka - spowrotem przykryłem ją puszką. - Giń czarownico.
* * *
Po jakimś czasie po naszym cudownym odnalezieniu się z Ari, wpadła do mojego pokoju cała rozdygotana. Trzesnęła drzwiami i oparła się o nie plecami, ręce miała skrzyżowane na piersi. Paskudny nastrój. Podszedłem do niej powoli, położyłem ręce na biodrach, a ona zadarła swoją śliczną buźkę.
- Co się dzieje? - zamruczałem.
- Nic.
- Niech zgadnę jakiś wytatuowany przystojniak szlaja się z jakąś laską a ty się wściekasz. Prawda?
- Nie chcę się wściekać - wtuliła we mnie głowę, a ja ją pogłaskałem po włosach.
- To chodź na łyżwy - odparłem.
- Co? Przecież ty nienawidzisz łyżew.
- To nie znaczy, że jak chcę pojeździć to nie będę potrafił.
- Potrafisz jeździć? - zdziwiła się. - I ja nic o tym nie wiem?
- Widać istnieją nieliczne zakamarki mojego życia, których jeszcze nie zwiedziłaś.
Ari?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz