środa, 11 stycznia 2017

Od Nanette CD Logana

Dni mijały wolno. Przynajmniej dla mnie. Dlaczego mnie to nie dziwi? Przecież jak nic się praktycznie nie robi przez całe dnie, to tak jest. Jedynie w porze kolacji, zjawiłam się aby odebrać swoją paczkę z jedzeniem. Stołówka z nieznanych mi powodów była zdemolowana i chwilowo nie do użytku. Nawet nie wiedziałam czemu. No cóż, jakoś zbytnio mnie to wszystko nie interesowało. Czym prędzej zniknęłam z pudełkiem za drzwiami swojego pokoju. Jakby to ująć... Był moją "bezpieczną strefą" tutaj. Kian leżał rozłożony na moim łóżku.
- Nie za wygodnie ci?- spytałam, siadając obok i opierając się o ramę łóżka.
~ Nie, skądże- odparł jak gdyby nigdy nic- Co tam masz dobrego?
Otworzyłam je, przebierając zawartość, po kolei wszystko wyjmując.
- Chyba... Nic...- westchnęłam.
Ostatecznie zdecydowałam się zjeść jedną z kanapek i popić ją herbatą. Była z lekka mdła, ale dało się przeżyć. Słońce nie zdążyło jeszcze do końca zajść. Kocur namówił mnie na spacer po lesie. 
Z początku dokańczałam jeszcze swoją drugą kanapkę, która była w zestawie, a potem już tylko szłam, ciepło ubrana. Do mojego spacerowegu stroju należały czarne, nieco przetarte jeansy, trampki i trochę za duża, ciemnoszara bluza, której rękawy były ciut przydługie, ale lubiłam za duże rzeczy. W czasie, kiedy Kian sobie szalał niczym mały kociak, ja po prostu dreptałam w ciszy. Nie oczekiwałam nikogo o takiej porze tutaj, ale kto by się spodziewał, że ktoś jednak będzie. Kilkanaście minut później, stałam przed chłopakiem, który proponował mi papierosa. Patrzyłam tak na niego dobrą chwilę, starając się w ciemnościach wychwycić jakieś szczegóły jego wyglądu. 
- To jak? Bierzesz, czy może nie palisz?- odparł już nieco zniecierpliwiony, trzymaniem przez dłuższy czas uniesionej ręki.
Nie czułam potrzeby zapalenia. Jednak papieros za darmo? Oczywiście. Przytaknęłam głową, ostrożnie wyciągając jednego z paczki. Dałam mu potem do podpalenia i przystawiłam go do ust, zaciągając się dymem. Paliłam zazwyczaj ze stresu, jednak palenie bez okazji było mi obojętne. Oparłam się plecami o pień drzewa, kątem oka obserwując jeszcze chłopaka. Był wysoki. W chuj wysoki. Trwaliśmy tak w ciszy, kiedy Kian i jego Daemon się zapoznawały. Jakby to ująć... Taki mały Kii wyglądał dosyć zabawnie przy lamparcie. Między mną, a chłopakiem trwała cisza, która absolutnie mi nie przeszkadzała, nie wiem, jak jemu. 
- Jak ci na imię?- zagadnął w końcu. 
Chwilę się mu przyglądałam, analizując, czy jest godny poznać moją tożsamość.
- Nanette- odparłam krótko.

Logan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty