W jednej chwili wszystko co udało mi się zrobić legło w gruzach. Ariana pomyślała pewnie, że się pieprzyłem z Selene. Ale tak nie było.
Po cholere ona teraz musiała to mówić ?! Jeszcze wywaliła z tekstem o szmince.
Gdy podeszła do stolika byłem w szoku, że ona miała czelność tu się zbliżać.. moje wkurwienie wychodziło sporo poza granice rozsądku.
A ona bez niczego zaczęła się dopytywać co się stało... Sebastian na mnie nakrzyczał. Nikt nie wiedział w jakiej jestem sytuacji i zostałem fałszywie oskarżony!
Selene chciał coś powiedzieć jednak jej przerwałem.
- Nic już nie mów, Selene. Po prostu się w końcu zamknij ! - warknąłem wściekły i wyszedłem ze stołówki. Jak by się dało to jeszcze trzasnął bym drzwiami.
Ruszyłem od razu do pokoju Ariany.
***
- Ari !
- Spierdalaj !
- Chcę ci to wyjaśnić, proszę.
- Co chcesz mi wyjaśniać, że przespałeś się z tą wariatką.
- Skarbie...
- Leo, wypierdalaj, kochałam cię a ty mnie zdradziłeś. Nienawidzę cię, rozumiesz ?!
- To nie tak !
- Wy faceci zawsze tłumaczycie sobie to inaczej, odejdź !
Usłyszałem jej szloch. Już miałem siadać pod drzwiami ale zobaczyłem Hailey i Selene, które idą w moją stronę.
- Jesteś idiotą ! Dlaczego nie powiedziałeś Ari tego wcześniej, teraz jesteś skończony ! - usłyszałem krzyk Hailey.
- Moszesz się do cholery zamknąć ! Nie miałem jej kiedy tego powiedzieć, rozumiesz ?! - chwyciłem dziewczynę za szyję i przydusiłem do ściany.
- L..Leo. - wydusiła z siebie resztkami tchu.
- Wybacz - puściłem ją, ale pierwsze co rzuciło mi się w oczy to odciski moich palcy na jej krtani.
- Ciebie Selene... nie chce znać... zniszczyłaś wszystko na co ciężko pracowałem. Teraz jestem po prostu ofiarą... zejdź mi z oczu - syknąłem i ruszyłem do siebie gdyż wiedziałem, że stanie pod drzwiami Ari nie ma większego sensu.
Dotarłem do swojego pokoju i pierwsze co zrobiłem rzekłem:
- Jestem potworem...
Po tych słowach usiadłem, opierając się o łóżko i patrzyłem bez większego sensu w drzwi. W tym momencie po prostu umieram od środka...
< Selene ? >
(Przeczytaj opo do Ari zanim odpiszesz)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz