Jestem rozdarty. Moje emocje uciekły stałem się obojętny na wszystko i wszystkich. Jestem niczym duch.
Całymi dniami przesiaduję w jednej pozycji. Cały czas mam obraz Ari przed oczami.
Wiele pytań przelatywało mi przez myśli. Na wszystkie chciałem znać odpowiedź ale to nie było możliwe.
Dlaczego ja ? Czy tak będzie wyglądać całe moje życie ? Czy jestem w stanie jeszcze się podnieś i ruszyć dalej ?
Na to ostatnie mam odpowiedź, jest ona zwięzła i krótka. Nie.
Nawet nie spojrzałem na zegarek. Myślałem, że dochodzi połódnie ale na dworze jest już za ciemno.
Gdy zerknąłem na zegarek na ścianie zauważyłem, że pokazuje on godzinę trzecią w nocy. Czas ucieka nie ubłagalnie a ja tylko patrze na ścianę.
***
Kilka dni później usłyszałem śmiech Ariany, niestety po chwili odezwał się Seth.
W tej jednej sekundzie wróciło wszystko.
Ból, cierpienie rozpacz... to wszystko było straszne.
Moja psychika po prostu nie wytrzymała.
- Wiem co chcesz zrobić. Nie pozwalam ci ! - w głowie usłyszałem głos Sanczesa.
- Wybacz.. - powiedziałem cicho i zbiłem lustro w łazience. Spojrzałem na zakrwawioną rękę i tylko się uśmiechnąłem. Poszukałem dłonią największego kawałka i wróciłem do pokoju. Usiadłem wygodnie na łóżku i zacząłem robić rany na wewnętrznych stronach rąk. Moje tatuaże tym sposobem ucierpią ale nie obchodziło mnie to ani trochę.
- Przepraszam przyjacielu - powiedziałem przez zaszklone oczy. Widziałem, że Sanczes cierpi, ja też ale musze to zrobić. To jest silniejsze ode mnie.
Po dwudziestu minutach wyglądałem jak bym wyszedł z jakiejś masakry. Wszędzie było pełno krwi a Sanczes piszczał z bólu.
Całymi dniami przesiaduję w jednej pozycji. Cały czas mam obraz Ari przed oczami.
Wiele pytań przelatywało mi przez myśli. Na wszystkie chciałem znać odpowiedź ale to nie było możliwe.
Dlaczego ja ? Czy tak będzie wyglądać całe moje życie ? Czy jestem w stanie jeszcze się podnieś i ruszyć dalej ?
Na to ostatnie mam odpowiedź, jest ona zwięzła i krótka. Nie.
Nawet nie spojrzałem na zegarek. Myślałem, że dochodzi połódnie ale na dworze jest już za ciemno.
Gdy zerknąłem na zegarek na ścianie zauważyłem, że pokazuje on godzinę trzecią w nocy. Czas ucieka nie ubłagalnie a ja tylko patrze na ścianę.
***
Kilka dni później usłyszałem śmiech Ariany, niestety po chwili odezwał się Seth.
W tej jednej sekundzie wróciło wszystko.
Ból, cierpienie rozpacz... to wszystko było straszne.
Moja psychika po prostu nie wytrzymała.
- Wiem co chcesz zrobić. Nie pozwalam ci ! - w głowie usłyszałem głos Sanczesa.
- Wybacz.. - powiedziałem cicho i zbiłem lustro w łazience. Spojrzałem na zakrwawioną rękę i tylko się uśmiechnąłem. Poszukałem dłonią największego kawałka i wróciłem do pokoju. Usiadłem wygodnie na łóżku i zacząłem robić rany na wewnętrznych stronach rąk. Moje tatuaże tym sposobem ucierpią ale nie obchodziło mnie to ani trochę.
- Przepraszam przyjacielu - powiedziałem przez zaszklone oczy. Widziałem, że Sanczes cierpi, ja też ale musze to zrobić. To jest silniejsze ode mnie.
Po dwudziestu minutach wyglądałem jak bym wyszedł z jakiejś masakry. Wszędzie było pełno krwi a Sanczes piszczał z bólu.
***
Czas upływał.. dzień po dniu dwa dni później zebrałem się na odwagę aby wyjść z pokoju po godzinie policyjnej. Założyłem bluzę i zarzuciłem kaptur. Gdy dostałem się do sektoru dziewczyn podszedłem do pod drzwi Ari, gdzie usłyszałem jak mówi do Dareona:
- Jutro pójdziemy do Setha po raz kolejny, teraz czas spać.
- Co się stało ? Dlaczego patrzysz w drzwi i się cieszysz ?
Gdy usłyszałem te słowa wiedziałem, że nie mam czasu.
Podrzuciłem dziewczynie list gdzie napisane było pewne zdanie, które brzmiało tak "Może kiedyś mi to wybaczysz, ale wybacz. Już nigdy się nie zobaczymy. Żegnaj księżniczko ~Leo"
Szybkim krokiem ruszyłem do siebie.
Twierdziłem, że moje życie nie ma sensu...
Siegnąłem do szafki aby wyciągnąć ostro zakończony nóż. Po chwili wbiłem go sobie między żebra po skosie.
Usłyszałem tylko głuchy krzyk.
- Leo ?! - głos Sebastiana... czyli nawet Ari nie przejęła się listem...
Odgłos oddalających się kroków świadczył o tym, że chłopak pobiegł po Ariane bądź po pomoc.
Moje oczy robiły się ciężkie i z każdą sekundą traciłem oddech...
Widziałem tylko skrawek listu, który był skierowany do dziewczyny.
"Anioł stróż chce wrócić do nieba jeśli jego podopieczny znalazł sobie nowego anioła..."
Czas upływał.. dzień po dniu dwa dni później zebrałem się na odwagę aby wyjść z pokoju po godzinie policyjnej. Założyłem bluzę i zarzuciłem kaptur. Gdy dostałem się do sektoru dziewczyn podszedłem do pod drzwi Ari, gdzie usłyszałem jak mówi do Dareona:
- Jutro pójdziemy do Setha po raz kolejny, teraz czas spać.
- Co się stało ? Dlaczego patrzysz w drzwi i się cieszysz ?
Gdy usłyszałem te słowa wiedziałem, że nie mam czasu.
Podrzuciłem dziewczynie list gdzie napisane było pewne zdanie, które brzmiało tak "Może kiedyś mi to wybaczysz, ale wybacz. Już nigdy się nie zobaczymy. Żegnaj księżniczko ~Leo"
Szybkim krokiem ruszyłem do siebie.
Twierdziłem, że moje życie nie ma sensu...
Siegnąłem do szafki aby wyciągnąć ostro zakończony nóż. Po chwili wbiłem go sobie między żebra po skosie.
Usłyszałem tylko głuchy krzyk.
- Leo ?! - głos Sebastiana... czyli nawet Ari nie przejęła się listem...
Odgłos oddalających się kroków świadczył o tym, że chłopak pobiegł po Ariane bądź po pomoc.
Moje oczy robiły się ciężkie i z każdą sekundą traciłem oddech...
Widziałem tylko skrawek listu, który był skierowany do dziewczyny.
"Anioł stróż chce wrócić do nieba jeśli jego podopieczny znalazł sobie nowego anioła..."
< Ariana ? "A trzy dni później zmartwychwstał" xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz